2010/09/15

#001 - Tata Shikamaru

Wracała właśnie do domu po kolejnym, męczącym, dniu pracy w szpitalu. Była lekarzem. Praca pochłaniała ją całą, nie miała za wiele czasu aby widywać się ze swoimi przyjaciółmi. Jedynie z Hinatą, która pracowała w tym samym szpitalu, jako pielęgniarka, utrzymywała najbliższy kontakt.
Byli dorośli, stali się odpowiedzialni za siebie i swoje następne pokolenia, więc nie w głowie jej były imprezy i ciągłe spotkania przy kawie czy herbacie. Nie obchodziło ją to, że może się od nich odsuwać. Że może ich stracić, chciała się ustatkować, żyła tylko pracą.
- Sakura- przechodziła akurat obok Ichiraku Ramen gdy usłyszała znajomy głos. Odwróciła się, aby dowiedzieć się kto ją woła.
- Naruto?- zdziwiła się- no tak, Ichiraku to twój drugi dom- uśmiechnęła się do blondyna przypominając sobie słabość przyjaciela do owego miejsca.
- Do domu?- zapytał przełykając kolejną porcję ramenu.
- Tak, wracam właśnie z pracy- uśmiechnęła się- to pa- odwróciła się i powędrowała w stronę swojego domu. Nie pozwoliła mu nawet otworzyć ust z kolejnym pytaniem. Nie czuła specjalnej potrzeby aby kontynuować ową konwersację, pomimo iż nawet dobrze się nie zaczęła.
- Poczekaj, Sakura!- krzyknął za nią zostawiając napoczętą miskę z ulubioną potrawą. Dogonił ją- dzisiaj jest impreza u Shikamaru, urodziła mu się córeczka.
- Tak wiem, asystowałam przy porodzie- spojrzała poirytowana na blondyna.

To był trudny poród. Wokół szyi dziewczynki widniała pępowina, która w momencie kiedy dziecko wychodziło na świat zaczęła się zaciskać. Niestety jedna z pielęgniarek asystujących przy porodzie powiedziała wszystko Temari, która wpadła w histerię co w ogóle nie pomagało lekarzom. Dziecko zaczynało się dusić z powodu zaciskającej się pępowiny na szyi oraz z braku powietrza.
- Uspokój ją- nakazała ginekolog prowadząca Temari- z tobą policzę się potem- syknęła do pielęgniarki przez którą wynikło zamieszanie.
- Temari- Haruno od razu doskoczyła do koleżanki i starała się ją pocieszyć- uspokój się, twojemu dziecku nic nie będzie.
- Skąd wiesz, przecież może się udusić- płakała.
- Nic jej nie będzie- zapewniła ją Sakura.
- Obiecujesz?
- Obiecuje. Wyjdzie z tego i wyrośnie na piękną uwodzicielkę, królową męskich serc- uśmiechnęła się- tylko przyj, wypchnij ją w końcu z siebie to ulży wam obu- wciąż się uśmiechała do blondynki.
Temari uśmiechnęła się blado i zrobiła o co prosiła Sakura. Po chwili na świat przyszła młoda panna Nara. Pępowina została natychmiast przecięta, aby oswobodzić szyjkę dziecka.
Lekarka podała dziecko jednej z pielęgniarek i prosiła o obmycie i owinięcie w koc. Ta zrobiła co nakazała pani ginekolog i podała dziecko Sakurze, która od razu podeszła z zawiniątkiem do matki.
- Słodka dziecinka z włosami po tacie i oczami po mamie- uśmiechnęła się do blondynki- jak ją nazwiesz?- spytała podając jej córeczkę.
- Miałam tyle imion w głowie, ale teraz żadne nie przychodzi mi do głowy. Nic do niej nie pasuje- spojrzała błagalnie na Sakurę.
- Pozwól jej wybrać- zaczęła różowłosa- wymieniaj imiona, jeśli się uśmiechnie to znaczy, że to jej imię- spojrzała na koleżankę z promiennym uśmiechem.
- Pomożesz mi?- spytała
- Jasne- usiadła na brzegu łóżka- może Yukiyo…
Sakura przytaczała imiona, a Temari powtarzała je dziecinie. Jak na złość dziewczynka przy żadnym się nie uśmiechnęła. „Złośliwa dzidzia” roześmiała się w duchu Haruno.
- Sakura, mam dość- westchnęła blondynka. Niemowlę cichutko zapiszczało.
- Sakura?- zdziwiła się Temari- mnie również się podoba- uśmiechnęła się porozumiewawczo do różowłosej.

- Słyszałem historię o tym jak mała dostała imię- uśmiechnął się porozumiewawczo do przyjaciółki- jesteś wielka.
- Dzięki, ale to nie ja uratowałam małej życie. Uspokoiłam tylko Temari.
- Więc masz w tym swój wkład- poklepał Sakurę po plecach. Aż zrobiła gwałtowny krok do przodu, pod wpływem uderzenia. Miał krzepę, nie wyszedł z formy- w każdym bądź razie, dzisiaj jest ta impreza- zaczął przerwany temat- wpadnij.
- Przykro mi, ale nie mam czasu- spojrzała na przyjaciela zmęczonym wzrokiem- mam nawał papierkowej roboty do wykonania. Tsunade nie daje mi ani trochę odetchnąć.
- Hinata i Ino też będą- nie zamierzał ustąpić- pytały o ciebie.
Zaczęła się zastanawiać.
- Dobra, niech będzie- zgodziła się. W końcu ten jeden jedyny raz niczego w jej życiu nie zmieni.
- Świetnie, przyjedziemy po ciebie o siódmej- uderzył przyjaciółkę w ramię.
- Ok.- tylko tyle zdołała z siebie wyksztusić po mocnym kuksańcu.
- Na razie- uśmiechnął się i pobiegł w swoim kierunku.

Dotarła wreszcie do domu. Położyła torebkę na kuchennym stole, a sama powędrowała do salonu i położyła się na kanapie. Musiała chwilę odetchnąć. „Życie jest trudne, czasami znowu chciałabym być nastolatką.”

0 .:

Prześlij komentarz