Wracała właśnie do domu po kolejnym,
męczącym, dniu pracy w szpitalu. Była lekarzem. Praca pochłaniała ją całą, nie
miała za wiele czasu aby widywać się ze swoimi przyjaciółmi. Jedynie z Hinatą,
która pracowała w tym samym szpitalu, jako pielęgniarka, utrzymywała najbliższy
kontakt.
Byli dorośli, stali się odpowiedzialni
za siebie i swoje następne pokolenia, więc nie w głowie jej były imprezy i
ciągłe spotkania przy kawie czy herbacie. Nie obchodziło ją to, że może się od
nich odsuwać. Że może ich stracić, chciała się ustatkować, żyła tylko pracą.
- Sakura- przechodziła akurat obok
Ichiraku Ramen gdy usłyszała znajomy głos. Odwróciła się, aby dowiedzieć się
kto ją woła.
- Naruto?- zdziwiła się- no tak,
Ichiraku to twój drugi dom- uśmiechnęła się do blondyna przypominając sobie
słabość przyjaciela do owego miejsca.
- Do domu?- zapytał przełykając
kolejną porcję ramenu.
- Tak, wracam właśnie z pracy- uśmiechnęła
się- to pa- odwróciła się i powędrowała w stronę swojego domu. Nie pozwoliła mu
nawet otworzyć ust z kolejnym pytaniem. Nie czuła specjalnej potrzeby aby
kontynuować ową konwersację, pomimo iż nawet dobrze się nie zaczęła.
- Poczekaj, Sakura!- krzyknął za nią
zostawiając napoczętą miskę z ulubioną potrawą. Dogonił ją- dzisiaj jest
impreza u Shikamaru, urodziła mu się córeczka.
- Tak wiem, asystowałam przy porodzie-
spojrzała poirytowana na blondyna.
To był trudny poród. Wokół szyi
dziewczynki widniała pępowina, która w momencie kiedy dziecko wychodziło na
świat zaczęła się zaciskać. Niestety jedna z pielęgniarek asystujących przy
porodzie powiedziała wszystko Temari, która wpadła w histerię co w ogóle nie
pomagało lekarzom. Dziecko zaczynało się dusić z powodu zaciskającej się
pępowiny na szyi oraz z braku powietrza.
- Uspokój ją- nakazała ginekolog
prowadząca Temari- z tobą policzę się potem- syknęła do pielęgniarki przez
którą wynikło zamieszanie.
- Temari- Haruno od razu doskoczyła do
koleżanki i starała się ją pocieszyć- uspokój się, twojemu dziecku nic nie
będzie.
- Skąd wiesz, przecież może się udusić-
płakała.
- Nic jej nie będzie- zapewniła ją
Sakura.
- Obiecujesz?
- Obiecuje. Wyjdzie z tego i wyrośnie
na piękną uwodzicielkę, królową męskich serc- uśmiechnęła się- tylko przyj,
wypchnij ją w końcu z siebie to ulży wam obu- wciąż się uśmiechała do
blondynki.
Temari uśmiechnęła się blado i zrobiła
o co prosiła Sakura. Po chwili na świat przyszła młoda panna Nara. Pępowina
została natychmiast przecięta, aby oswobodzić szyjkę dziecka.
Lekarka podała dziecko jednej z
pielęgniarek i prosiła o obmycie i owinięcie w koc. Ta zrobiła co nakazała pani
ginekolog i podała dziecko Sakurze, która od razu podeszła z zawiniątkiem do
matki.
- Słodka dziecinka z włosami po tacie
i oczami po mamie- uśmiechnęła się do blondynki- jak ją nazwiesz?- spytała
podając jej córeczkę.
- Miałam tyle imion w głowie, ale
teraz żadne nie przychodzi mi do głowy. Nic do niej nie pasuje- spojrzała
błagalnie na Sakurę.
- Pozwól jej wybrać- zaczęła różowłosa-
wymieniaj imiona, jeśli się uśmiechnie to znaczy, że to jej imię- spojrzała na
koleżankę z promiennym uśmiechem.
- Pomożesz mi?- spytała
- Jasne- usiadła na brzegu łóżka- może
Yukiyo…
Sakura przytaczała imiona, a Temari
powtarzała je dziecinie. Jak na złość dziewczynka przy żadnym się nie
uśmiechnęła. „Złośliwa dzidzia” roześmiała się w duchu Haruno.
- Sakura, mam dość- westchnęła
blondynka. Niemowlę cichutko zapiszczało.
- Sakura?- zdziwiła się Temari- mnie
również się podoba- uśmiechnęła się porozumiewawczo do różowłosej.
- Słyszałem historię o tym jak mała
dostała imię- uśmiechnął się porozumiewawczo do przyjaciółki- jesteś wielka.
- Dzięki, ale to nie ja uratowałam
małej życie. Uspokoiłam tylko Temari.
- Więc masz w tym swój wkład- poklepał
Sakurę po plecach. Aż zrobiła gwałtowny krok do przodu, pod wpływem uderzenia.
Miał krzepę, nie wyszedł z formy- w każdym bądź razie, dzisiaj jest ta impreza-
zaczął przerwany temat- wpadnij.
- Przykro mi, ale nie mam czasu- spojrzała
na przyjaciela zmęczonym wzrokiem- mam nawał papierkowej roboty do wykonania.
Tsunade nie daje mi ani trochę odetchnąć.
- Hinata i Ino też będą- nie zamierzał
ustąpić- pytały o ciebie.
Zaczęła się zastanawiać.
- Dobra, niech będzie- zgodziła się. W
końcu ten jeden jedyny raz niczego w jej życiu nie zmieni.
- Świetnie, przyjedziemy po ciebie o
siódmej- uderzył przyjaciółkę w ramię.
- Ok.- tylko tyle zdołała z siebie
wyksztusić po mocnym kuksańcu.
- Na razie- uśmiechnął się i pobiegł w
swoim kierunku.
Dotarła wreszcie do domu.
Położyła torebkę na kuchennym stole, a sama powędrowała do salonu i położyła
się na kanapie. Musiała chwilę odetchnąć. „Życie jest trudne, czasami znowu
chciałabym być nastolatką.”
0 .:
Prześlij komentarz