Jeszcze tego samego dnia jechali z
Sasuke się do szpitala, żeby dowiedzieć się co z Mami i Yuko.
Nie powinna tego robić, ale czuła że
musi, różnorodne myśli przychodziły jej do głowy. Miała tylko nadzieję, że
żadna z nich nie okaże się prawdziwa.
- Boję się- zaczęła kiedy jechali
obwodnicą. Głos miała zachrypnięty.
- Wszystko będzie dobrze- zerknął na
nią.
- Jesteś optymistą, co?- spojrzała na
niego posępnie.
- A ty nie?
- Za długo siedzę w tej branży, żeby
nie być optymistką- westchnęła- musiałabym być kompletnie głupia, żeby ślepo
wierzyć w to że „wszystko będzie dobrze”.
- Nazywasz mnie głupcem?- spojrzał na
nią spod byka.
- Twój optymizm wychodzi z tego, że
jesteś nieświadomy w jak tragicznym stanie była Yuko, ale nie jesteś też
głupcem dlatego że jesteś optymistycznie nastawiony do jej wyzdrowienia. Wielu
lekarzy potrafi zdziałać cuda ratując ludzkie życie- wyjaśniła- jednak nie
zawsze im się to udaje- dodała ciszej, z powrotem patrząc w okno.
- Dobra, jeśli mam być szczery to
wszystko zepsułaś. Jako dobry przyjaciel chciałem podnieść cię na duchu, a
jedyną sensowną wypowiedzią jaka w tej chwili przyszła mi do głowy to właśnie
„wszystko będzie dobrze”- spojrzał na nią lekko urażony jej wywodem.
- Patrz na drogę- upomniała go-
doceniam to, że chcesz mnie pocieszyć ale w takiej sytuacji nic mi nie pomoże z
samopoczuciem. Jestem po prostu świadoma co może pójść źle podczas operacji.
Wiem jakie mogą wyniknąć powikłania podczas zabiegu. Wiem z którymi można sobie
poradzić bez problemu, ale też wiem jakie mogą doprowadzić do śmierci pacjenta-
westchnęła w końcu- nienawidzę swojej pracy.
- Uspokój się- lewa rękę oderwał od
kierownicy i położył Sakurze na kolanie lekko je ściskając- w tym szpitalu
pracują najlepsi lekarze, na pewno zrobią wszystko żeby uratować życie Yuko.
- Mam taką nadzieję- z trudem
powstrzymywała łzy, wpatrując się w przemijającą za oknem nocno panoramę
miasta- jeśli coś stanie się Yuko, Mami zostanie sama. Nie ma rodzeństwa,
dziadków, wujków. Nikogo.
Siedziała w poczekalni dla rodzin
operowanych i czekała na jakiekolwiek informacje. Sasuke był zobaczyć co z
Mami, jak się czuje po przeszczepie.
Wrócił po chwili z dwoma kubkami kawy,
uśmiechając się lekko.
- Z Mami wszystko w porządku- podał
jeden kubek Haruno- pielęgniarki mówią, że jeśli do rana nic się nie zmieni to
bez problemu przyjmie przeszczep.
- Dzięki- uśmiechnęła się lekko,
patrząc ze zmęczeniem na Sasuke.
Naszła ją myśl dlaczego tak się uparła
na tą „przyjaźń”? Dlaczego do cholery nie przyzna się w końcu, że chce z nim
być? Przecież był przy niej cały czas, i nie chodziło tylko niesamowity seks.
Był przy niej i rozumiał ja jak nikt inny. Kochał ją a ona kochała jego.
Dlaczego więc do jasnej cholery uparła się, że z nim nie będzie?! Nawet gdyby
znowu miał ją zostawić to znowu przejdzie nad tym do porządku dziennego tak jak
zrobiła to osiem lat wcześniej.
- Dr Haruno- zza drzwi prowadzących na
bloki operacyjne wyszedł jej stażysta.
- Shirai? Powiedz czy masz jakieś
wieści na temat Hitomi Yuko?- zerwała się z krzesła jak poparzona, odkładając
kubek z kawą na stolik stojący obok.
- W zasadzie, pani doktor- chłopak
potarł kark- asystowałem podczas tej operacji. Dr Tsunade…
Było widać, że chłopak nie wie co ma
powiedzieć. Motał się, wypowiadając słowa bez ładu i składu.
- Mów wreszcie!- Sakura chwyciła za
ramiona i lekko nim potrząsnęła, nie zwracając uwagi na siedzących w poczekalni
ludzi, którzy czekali na wiadomości o członkach swoich rodzin, którzy w tej
właśnie chwili znajdowali się pod skalpelem chirurgicznym.
- Sakura, uspokój się- Uchiha podszedł
bliżej.
W tej samej chwili drzwi na blok
operacyjny stanęły otworem i w progu stanęła Tsunade wraz z dwójką innych
chirurgów. Wyrazy twarzy każdego z nich mówiły aż nadto.
- Nie- westchnęła Sakura, patrząc z
przerażeniem na przełożoną i współpracowników- nie- powtórzyła głośniej,
zakrywając usta ręką. Łzy zaczęły jej spływać po policzkach- to nie możliwe.
- Zrobiliśmy wszystko co w naszej
mocy- zaczęła spokojnym tonem Tsunade- ale obrażenia jakie odniosła Yuko były
zbyt rozległe. Jej organy wewnętrzne były w tragicznym stanie i podczas
wykonywania zabiegu pękła główna aorta. Wykrwawiła się zanim zdążyliśmy podjąć
jakiekolwiek działania.
Przerażający i rozpaczliwy krzyk
przeszył ciszę szpitalnego korytarza. Zsunęła się na kolana płacząc jak małe
dziecko.
- Sakura- Tsunade kucnęła przy niej i
ją przytuliła- wiem jak się czujesz, ale musisz być silna. Dla Mami.
Od śmierci Yuko minęły dwa dni, a
Sakura wciąż leżała na kanapie w swoim domu i wpatrywała się w zgaszony kominek
podczas gdy z wieży stereo leciały ciche słowa spokojnych ballad. Nie odzywała
się do nikogo, wszystkich ignorowała.
Usłyszała zgrzyt klucza w zamku drzwi,
jednak nie interesowało ją kto i po co przyszedł.
- Hej- a więc przyszedł Sasuke- byłem
dzisiaj u Mami, czuje się znacznie lepiej. Tsunade mówi, że za kilka dni będzie
mogła wyjść ze szpitala.
- I ciekawe gdzie pójdzie- mruknęła.
Odezwała się pierwszy raz od
czterdziestu ośmiu godzin.
- Wciąż ukrywacie przed nią to, że
została sama- ciągnęła dalej.
- Słuchaj- wszedł do salonu i usiadł,
po turecku, na podłodze przed Sakurą- powiedziałem o tym wszystkim moim
rodzicom i zaproponowali, że adoptują małą.
- Co?- ze zdziwienia otworzyła szeroko
oczy, usiadła i wbiła wzrok w Uchihę.
- Sam bym to zrobił, ale urząd nie
przyzna mi małej bo nie mam żony- wzruszył ramionami.
- Ale… twoi rodzice nawet jej nie
widzieli na oczy- zaskoczenie malowało się na jej twarzy- jak mogą adoptować
dziecko, którego nie znają.
- Większość małżeństw adoptujących
dzieci nie zna swoich „nowych” pociech- wyjaśnił- po za tym widzą, że to dla
mnie ważne.
- Wymusiłeś na swoich rodzicach
adopcję Mami?
- Nie!- od razu zaprzeczył- ja nawet
nie wchodziłem na ten temat. Po prostu mama zaoferowała się, że adoptują małą.
Wątpię, żeby nawet przemyślała swoją decyzję, ale po kilkunastu pytaniach czy
jest tego pewna wciąż upierała się przy adopcji.
- No właśnie, nieprzemyślane! A przecież
dzieci to odpowiedzialność- wciąż była w szoku.
- Sakura, moi rodzice wychowali dwóch
synów, myślę że z jeszcze jednym dzieckiem również sobie poradzą- uśmiechnął
się do niej krzywo, czując się lekko urażony tym co powiedziała na temat
odpowiedzialności.
Kogo jak kogo, ale państwa Uchiha nie
można było nazwać nieodpowiedzialnymi.
- Widzę, że jest ci to nie na rękę-
spojrzał na nią uważnie- staram się znaleźć Mami dom...
- To wspaniale- uśmiechnęła się,
czując łzy szczęścia napływające jej do oczu- nawet nie wiesz jak się cieszę-
rzuciła się mu na szyje i oboje wylądowali na podłodze. Sasuke leżał na plecach
a Sakura na nim- ale co jeśli twoi rodzice dostaną odmowę?
- Czemu mieli by dostać?- uśmiechnął
się szelmowsko- mój ojciec jest komendantem policji, matka szanowaną działaczką
wielu organizacji charytatywnych. Mami będzie miała wszystko co sobie zażyczy i
dwóch starszych braci gotowych dla niej zabić.
- A co Itachi na tą całą sytuację?
- Z początku był sceptycznie
nastawiony do całej tej sytuacji- jego uśmiech lekko zbladł- ale po długich
rozmowach również doszedł do wniosku, że to dla mnie bardzo ważne i postanowił
pomóc.
- Pomóc?
- Adopcja dziecka to tygodnie, jak nie
miesiące, biurokratycznej tułaczki. Kiedy w końcu trafimy do sądu każdy członek
naszej rodziny będzie zeznawał. Gdyby Itachi okazał się skurwielem mógłby
powiedzieć wtedy, że adopcja Mami jest wyłącznie moją fanaberią, którą narzuciłem
moim rodzicom. Wtedy na pewno by nam jej nie oddali.
- A adopcja Mami nie jest jedynie
twoją fanaberią?- uśmiechnęła się słodko.
- Los Mami jest dla ciebie ważny, więc
jest również ważny dla mnie- spojrzał jej w oczy natychmiast poważniejąc- tak
jak ty jesteś dla mnie ważna- pocałował ją delikatnie.
Oddała pocałunek.
- Dlaczego nie chcesz do mnie wrócić?-
spytał przerywając po chwili pocałunek.
- Chcę- odpowiedziała machinalnie. I
mówiła szczerze.
- Naprawdę?- otworzył oczy szeroko ze
zdziwienia.
- Naprawdę- uśmiechnęła się zalotnie-
kocham cię, Sasuke. I ty kochasz mnie, zawsze przy mnie jesteś i rozumiesz mnie
lepiej niż ktokolwiek inny. Tak więc, naprawdę chcę do ciebie wrócić.
- Teraz uczyniłaś mnie
najszczęśliwszym człowiekiem na świecie- objął ją mocno w pasie i przeturlał
ich pod zgaszony kominek, tak że teraz to on leżał na Sakurze- nie martw się
już więcej o Mami- powiedział spokojnie- zapewnie jej życie o jakim nawet nie
marzyła.
- Przecież będziesz tylko jej bratem-
zaśmiała się.
- I właśnie dlatego będę się nią
opiekował najlepiej jak tylko potrafię, jako starszy brat- uśmiechnął się
szeroko, po czym ją pocałował.
Leżeli tak przy kominku, przytuleni do
siebie, kiedy usłyszeli klucz wkładany do zamka drzwi.
- No cześć, mam się świetnie. Cieszę
się, że wy też. Chce ktoś herbaty?- rozległ się głos Naruto.
- Naruto- Hinata przeciągnęła każdą
sylabę jego imienia- wchodzisz jak do siebie.
Nie odpowiedział nic.
- Ja chcę herbaty- rzucił Sasuke.
- Mówiłam ci, że nie jest sama!-
Hinata prawie pisnęła.
- Spokojnie, jesteśmy ubrani- zaśmiała
się Haruno- dla mnie też herbatę- rzuciła.
- Rozmawiałam z Tsunade- Hinata od
razu przeszła do rzeczy, kiedy tylko usiedli wszyscy przy kuchennym stole-
mówiła że państwo Uchiha starają się o adopcję nad Mami- wyciągnęła z torby na
zakupy pierniczki i położyła na stole. Naruto natychmiast sięgnął po słodkości-
czy to prawda?
- Najprawdziwsza- uśmiechnął się
Sasuke również sięgając po ciastko.
- Szczęście w nieszczęściu- Hinacie
zaszkliły się oczy- ten maluch już wystarczająco się wycierpiał w życiu.
- Nie rycz- rzucił Naruto- to przecież
żaden powód do płaczu. Powinnaś się cieszyć.
- Jakiś ty gruboskórny- oburzyła się
brunetka- nie wiesz co to są łzy szczęścia?!
- Jemu od zawsze brakowało piątej
klepki- stwierdziła Haruno, zalewając wszystkim herbatę wrzątkiem.
- Nienormalni mają lepiej, wiesz-
rzucił z przekąsem.
- Skoro tak twierdzisz.
Jechali we czwórkę do szpitala. Sasuke
prowadził, nie czuł się zbyt pewnie kiedy musiał być pasażerem.
Kiedy jechali do Yuuki nie
przeszkadzało mu to, musiał wtedy odpocząć, ale po mieście nie lubił kiedy ktoś
inny prowadzi.
- Swoją drogą, Sakura- zaczął Naruto
wychylając się z tylnego siedzenia- nigdy nie widziałem cię za kółkiem, a
przecież zdałaś prawo jazdy jako pierwsza z nas wszystkich.
- Nie mam czasu, żeby kupić samochód-
odpowiedziała.
- Mam pomysł- rzucił entuzjastycznie-
może zamiast kopulować jak króliki powinniście wybrać się po taki samochód?
Hinata głośno wciągnęła powietrze,
oburzona zachowaniem narzeczonego, Sakura o mało nie udławiła się własną śliną,
a Sasuke skwitował wszystko głośnym śmiechem.
- Jesteś niemożliwy- syknęła Hyuuga,
kiedy usiadł z powrotem na swoim miejscu.
- Nie wyczułaś tej aluzji?- Sakura
odwróciła się do przyjaciółki- twój mężczyzna daje ci znać, że brakuje mu
seksu.
- Mój mężczyzna dostaje tyle seksu ile
jestem w stanie znieść. I jeśli nie chce dostać szlabanu powinien darować sobie
denne komentarze- warknęła patrząc wściekle na narzeczonego.
- Mami- Sakura uśmiechnęła się
pogodnie wchodząc do sali w której leżała Mami. Zaraz za nią weszli Sasuke,
Hinata i Naruto. A po chwili dołączyły do nich pielęgniarki opiekujące się małą
oraz jej lekarz prowadzący, Tsunade i stażyści Haruno.
- Sakura-san- uśmiechnęła się szeroko
mała- nie wie pani gdzie są moi rodzice? Mam nowe serduszko już dwa dni, a oni
jeszcze nie przyszli mnie zobaczyć- momentalnie posmutniała.
- Mami- zaczął niepewnie
Sasuke- musimy z tobą porozmawiać- usiadł przy jej łóżku.
^(-.-)^
Chciałam was przeprosić za to, że notka dopiero teraz, ale od środy nie miałam Internetu=/
Ogólnie rozdział drętwy, ale postaram się poprawić w następnych:)
Ogólnie to postanowiłam pisać na tym blogu jedno opowiadanie na raz. Było zbyt wielkie zamieszanie, a i sama nie umiałam się w tym wszystkim połapać.
Tak więc chcę powiedzieć, że kolejne opowiadanie (w trakcie którego pisania właśnie jestem) będzie osadzone w starożytnym Egipcie i będzie ono "co by było gdyby" ff na podstawie książki "Nefertiti". Cóż bardziej będzie to ff historii, no ale dostałam takiego kopa do tego opowiadania (już jakiś czas temu) i chciałabym je w końcu opublikować(^_^)
Co do samego opowiadania SasuSaku powoli zaczynają mi się wyczerpywać pomysły - została mi jeszcze rocznica u państwa Uchiha i jestem w kropce... Może je zakończę i w czasie publikowania innego opowiadania zacznę pisać kolejne z serii SasuSaku? Nie wiem. Chciałabym, ale musiałabym znaleźć jakąś inspirację...
Jeszcze raz przepraszam, że notka dopiero teraz=(
Boska notka ♥ Nic się nie stało że notka była w późniejszym terminie ważne że wogóle powróciłaś do pisania :D
OdpowiedzUsuńNareszciee!!! Rany kobieto trzymałaś mnie w takiej niepewności i nie zawiodłam się:) mam andzieje ze nastepna pojawi sie w najbliższym czasie, a jeśli naprawde nie masz pomysłu to popytaj czyetlników, znajomych blogerów...napewno coś ci doradzą;) Pozdrawiam Linea!
OdpowiedzUsuńNa początek: Świetny szablon *o*
OdpowiedzUsuńSzczerze na początku nie pamiętałam, kim jest Yuko, ale już się połapałam.
Noooooooo!!!! Niech Sakura adoptuje Mami nie rodzice Sasa!!! Wyjedzie do Las Vegas, szybki ślub i po sprawie xD
Czy do mieszkania Sakury mają klucze wszyscy jej przyjaciele?
haha Naruto coś w stylu tam jego dom gdzie jego zad czy jakoś tak to brzmiało powiedzonko.
hehe blondasek jest iście intelidżentny :D
Jak dla mnie rozdział bombowy, nie martw się, mnie już w ogóle nie chce się pisać o bohaterach Naruto, ale musze skończyć blog i dodać te opowiadania, które mam zapisane a przerwane publikacją. Wtedy ruszę z zawieszonym blogiem i nowym z one shot, czekam do nn pozdrawiam!
PS: komentarz byłby lepszy, ale kotka mi skasowała gdy wskoczyła na laptopa >..<() heh
Hejka, fajny rozdział i w ogóle wszystko super, ale powiedz mi, co z opowiadaniem repressed angles? Bo bardzo je lubiłam, ale nigdzie go nie widzę :(. Jest mi przykro... Jeżeli nie będziesz go pisała to przyjmę do wiadomości, że po prostu tak zdecydowałaś, ale powiedz mi przynajmniej dlaczego...
OdpowiedzUsuńPoza tym fajny szablon :P Życzę weny :D
Postanowiłam pisać jedno opowiadanie na raz. Dlatego usunęłam wszystkie pozostałe notki. Ale co do Repressed angels to chcę je trochę rozbudować o przeszłość Justine. Ha, może książka mi wyjdzie z tego=D
UsuńO to fajnie. Będę na to czekała :D
UsuńWięc to spam ale zapraszam :3
OdpowiedzUsuńkonohagakuenden.blogspot .com zapraszam
na noc XII
Wreszcie się wzięłam i napisałam eh!
Hej, chciałam powiadomić, że dodałam nowy rozdział Noc XIII
OdpowiedzUsuń