2010/10/08

#005 - Powitanie

Hinata szukała właśnie przyjaciółki. Dowiedziała się o Mami, więc jak najprędzej chciała sprawdzić stan Sakury. Od pielęgniarki mającej dyżur w przychodni dowiedziała się, że Sakura była w zabiegowym. Zszywała dużą ranę ciętą, którą jakiś facet miał na klatce piersiowej.
W korytarzu spotkała Sasuke, wychodzącego z sali zabiegowej.
- Sasuke?!- jej zdziwiony okrzyk rozniósł się po korytarzu.- o, to ty jesteś tym facetem z niezłą raną od noża- uśmiechnęła się widząc opatrunek na jego piersi- coś ty wyprawiał z tym nożem?
- No cześć- uśmiechnął się do brunetki- tak ten facet to ja- uśmiechnął się szerzej pokazując Hinacie swoje uzębienie- na treningu- skończył wypowiedź.
- Sasuke, musimy już iść- ponagliła go Karin.
- Jasne- odpowiedział czerwonowłosej- to do zobaczenia- pożegnał się, po czym ominął brunetkę i oboje z Karin skierowali się w stronę wyjścia.
- Pa- odpowiedziała machinalnie, następnie udała się do pomieszczenia, w którym była Sakura- słyszałam o Mami, jak się czujesz?- zaczęła zamykając za sobą drzwi.
Siedziała na łóżku, wyglądała jakby właśnie ktoś ją wytargał jej serce i rozdeptał je. Hinata podeszła do niej i usiadła obok.
- On nie pozwala mi o sobie zapomnieć- zupełnie jakby była bez życia- nie chce abym była szczęśliwa. Myśli, że jak wrócił to wszystko mu wybaczę i ponownie go pokocham.
- Kto? Sasuke?- zdziwiła się brunetka- co się stało?
- Wrócił- odpowiedziała machinalnie- wrócił i zaczyna wywracać moje życie do góry nogami- pomimo łez, które cisnęły się jej do oczu uśmiechnęła się do przyjaciółki- ale nie pozwolę mu tym razem- zarzekła się- tym razem mu się nie uda- dodała pewniej.
Nie odzywała się. Widziała cierpienie Sakury w jej oczach. Sasuke od zawsze był jej wielką miłością, sposób w jaki z nią zerwał zahartował ją. Przestała marzyć, zaczęła wyznaczać sobie cele. Stała się twarda i bezwzględna. Dopiero Mami przywróciła na jej twarz szczery uśmiech.
- Chodź- Hinata pociągnęła przyjaciółkę za rękę zmuszając ją do wstania- zaraz kończysz zmianę, już prawie czwarta.
Nawet nie zauważyła, że czas tak szybko zleciał. Jak zawsze, z resztą, kiedy spędzała go z Mami. Bez słowa sprzeciwu wstała i poszła do dyżurki aby się przebrać.
Wzięła zimny prysznic, aby się ocknąć. Nic nie działało na nią tak trzeźwiąco jak porządny, zimny, wręcz lodowaty, prysznic. Postanowiła, że jakimś sposobem zdobędzie pieniądze na operację Mami. A Sasuke? Ta sprawa wymagała czegoś innego niż mroźna kąpiel. Tylko sama jeszcze nie wiedziała co to takiego było. Najpierw musiała do tego dojść. Potem pomyśleć co zrobić z Uchihą. Szybko odgoniła od siebie myśli o byłym i zaczęła rozmyślać nad tym jak zdobyć pieniądze dla Mami.
Kiedy wychodziła spod prysznica jej telefon zaczął dzwonić sygnalizując połączenie. Owinęła się szczelnie ręcznikiem i wyciągnęła telefon z torebki.
Spojrzała na wyświetlacz. Dzwoniła Ino.
- Słucham cię- rzuciła.
~ Wiem, że masz jutro wolne- zaczęła z grubej rury blondynka~ więc dzisiaj wybieramy się wszyscy na poprawiny do Shikamaru.
- Ale czy Gaara i Kankurō nie są jeszcze u niego- zdziwiła się.
~ No właśnie są, a Temari chce wreszcie jakoś pogodzić swoich braci ze swoim mężem~ zaśmiała się do telefonu.
- I najlepiej zrobić to podczas imprezy przy kilkudniowym dziecku- rzuciła rozbawiona.
~ To nie mój pomysł- broniła się blondynka~ tylko Temari. Z resztą wiesz zapewne jak to będzie wyglądać. Faceci będą gadać o swoich pierdołach, a my będziemy siedzieć w sypialni i zachwycać się małą Sakurą. Raz na jakiś czas wpadnie Shikamaru i będzie przechwalał się swoim najlepszym plemnikiem.
- Przypomniałaś mi, muszę powiedzieć Temari, że imię dla córki wybrała do luftu- otworzyła szafkę i wyciągnęła z niej czystą bieliznę i ubrania.
Zapomniała o zachowaniu Sasuke, beztroski styl bycia Ino zawsze wprowadzał ją w taki sam stan. Nawet jeśli tylko na chwilę, była bardzo szczęśliwa, że ma taką przyjaciółkę. Tylko zaniedbywała ją, jak i z resztą resztę przyjaciół, przez ostatnie osiem lat. Musiała ten czas jakoś odkupić.
~ Głupia jesteś~ skarciła ją Ino.
- Hej, jestem sobą- odpowiedziała roześmiana. Powracał jej humor.
~ Soba, jesteś głupia~ obie przypomniały sobie tą rozmowę z tego feralnego dnia, kiedy wszystko zaczęło się sypać.
- Jesteś nieznośna- odgryzła się różowłosa.
- Za to nas kochasz- usłyszała za sobą głos Hinaty.
- No ba- odpowiedziała.
~ Daj na głośnik~ powiedziała Ino słysząc w tle głos brunetki.
Sakura posłusznie nacisnęła guzik tak, aby Hinata słyszała słowa Ino i odwrotnie.
- Już- położyła telefon na ławce, zrzuciła z siebie ręcznik i zaczęła się ubierać.
~ Tak więc~ zaczęła lekko blondynka~ moje drogie panie, dzisiaj dajemy sobie w gaźnik.
- Przy dziecku?- oburzyła się Sakura- chyba zwariowałaś!
~ Nie zwariowałam tylko chcę świętować twój powrót do żywych.
- Przecież nie umarłam- krzyknęła oburzona Haruno. Hinata z uśmiechem na twarzy przysłuchiwała się wymianie zdań dwóch przyjaciółek. „Zupełnie jak za dawnych lat” uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
~ Był pewien okres czasu, że zastanawiałam się czy nie wybrać się na cmentarz i nie poszukać nagrobka z twoim nazwiskiem, bo nie wiedziałam czy żyjesz.
- Czy ty to słyszysz?!- udając rozgniewaną zwróciła się do brunetki.
- Słyszałam to też jakiś czas temu, kiedy poważnie się zastanawiała nad pójściem na cmentarz- odpowiedziała spokojnie Hinata.
- Poważnie?! Ino ty małpo!
~ Tylko nie małpo~ zastrzegła ją rozbawiona blondynka, starając się przybrać poważny ton~ dobra dziewczyny, a teraz na poważnie~ uspokoiła się trochę~ mam zamiar wybrać się na zakupy, chcę kupić coś dla małej. Idziecie ze mną?
- W sumie też bym coś kupiła- Hinata oparła się o szafki rozmyślając nad propozycją przyjaciółki.
- Zdążysz w dziesięć minut uwinąć się pod szpital?- spytała Sakura zakładając i zapinając spodnie.
~ Z palcem w nosie~ usłyszała w odpowiedzi~ do zobaczenia za chwilę~ rozłączyła się.
- Jak się czujesz?- po chwili milczenia Hinata zaczęła temat, przybrała zmartwiony ton.
- Odprężona- odpowiedziała beztrosko różowłosa- zimny prysznic zawsze mnie odpręża- uśmiechnęła się, ubierając bluzkę.
- Co zrobisz z Sasuke?- spytała ostrożnie. Nie chciała wchodzić na zbyt grząski grunt, więc wolała nie wypytywać o to co między nimi zaszło w gabinecie zabiegowym.
- Nie wiem- usiadła na ławce i wzięła telefon- będę musiała z nim pogadać- patrzyła na wyświetlacz- on chyba myśli, że może cofnąć czas i wszystko będzie tak jak przed jego wyjazdem.
- A ta, która z nim była, kto to?
- Kumpela- wciąż nie odrywała wzroku od telefonu- tak bynajmniej twierdzi Sasuke- wstała chowając telefon do torebki i wyciągając z szafki szczotkę do włosów. Rozpuściła włosy i przeczesała je, po czym ponownie związała je niedbale w koński ogon. Założyła botki. Była gotowa do wyjścia.
- Dobra widzę, że temat ci nie leży- wyprostowała się, odpychając od szafki- chodźmy zanim Ino wpadnie w szał.
Odpowiedziała uśmiechem zamykając szafkę.

Kiedy wychodziły ze szpitala Ino już na nie czekała.
- Sakura, słyszałam że zszywałaś jakieś niezłe ciacho- puściła oczko do różowłosej, która akurat siadała na miejsce pasażera.
- To Sasuke- kaszlnęła Hinata siedząc na tylnim siedzeniu
- Co zamierzacie kupić małej?- blondynka od razu zmieniła temat.
- Oj przestańcie- skarciła je Sakura- zszywałam dzisiaj niezłe ciacho i o ironio był nim Sasuke, wielka rzecz. To był mój obowiązek.
- Co zszywałaś?- ciągnęła Ino.
- Klatę- wymamrotała.
- Więc jak dużo przyjemności czerpałaś z tego obowiązku?- uśmiechnęła się złowieszczo blondynka.
- Ino!- skarciła ją Hinata- to było zagranie poniżej pasa!
- No co?!- oburzyła się- czy tylko ja uważam, że Sasuke wygląda jak facet z okładki Cosmo?!
- Ty skończ już czytać tą bzdurną gazetę, bo we łbie ci się poprzewraca- rzuciła z przekąsem Hyuuga.
- Rozprawimy się później- spojrzała na przyjaciółkę we wstecznym lusterku, wytykając język- wracamy do ciebie- rzuciła do Sakury- więc czy tylko ja uważam, że Sasuke wygląda niczym Adonis?
- Nie chodzi o to, czy uważam, że jest przystojny czy nie- zaczęła Haruno- a jest. Bardzo przystojny. Zabójczy wręcz. Strasznie mi się podoba- ostatnie zdanie wymamrotała- chodzi o to, że ja nie chcę ponownie wejść do tej samej rzeki. Nie chcę, żeby znowu mnie porwała i wywaliła na zapyziałej plaży zwanej „żegnam panią”- wytłumaczyła.
- A kto mówi o tym, żebyś do niego wracała?- pisnęła Ino.
- On.
Nagle w samochodzie można było słyszeć tylko ciche pomrukiwanie silnika.
- Chce, żebyś do niego wróciła?- ciszę przerwała Yamanaka.
- Nie powiedział mi tego wprost, ale chyba znam go na tyle, żeby stwierdzić że wiem kiedy przekazuje jakąś wiadomość- odpowiedziała mamrocząc.
- Musicie ze sobą porozmawiać- rozmowa toczyła się pomiędzy Sakurą i Ino. Hinata milczała przysłuchując się rozmowie przyjaciółek- jeśli naprawdę chce, żebyś do niego wróciła, a ty jesteś przeciwna, musisz postawić sprawę jasno.
- No, tak. Będę musiała z nim porozmawiać- spojrzała na przesuwający się krajobraz za oknem.
- Dobra, atmosfera zrobiła się nieznośnie ciężka- rzuciła Hinata, przypominając przyjaciółkom o swojej obecności- pomówmy, o czym innym. Ino jak przebiega twój plan?
- Jaki plan?- zdziwiła się Sakura.
- Względem Choujiego- wytłumaczyła Hinata- plan pod kryptonimem „PPP”.
- PPP? Co do cholery jest? Pikantny Produkt Piekarski?- Haruno zakpiła z przyjaciółki.
- Picie, Palenie i Przeklinanie!- krzyknęła rozwścieczona blondynka- skąd ty to w ogóle wytrzasnęłaś?!
- Pringlesów nigdy nie jadłaś? Tak jest napisane na puszcze.*
- Nie masz co robić, że czytasz etykietki na puszkach ze świńskim żarciem?- rzuciła Ino.
- Ino stara się oduczyć Choujiego picia, palenia i przeklinania- brunetka powróciła do poprzedniego tematu.
- A co ci, kurwa, przeszkadza w tych wszystkich rzeczach?- przeklęła tylko po to, aby podburzyć blondynkę. Lubiła ich utarczki. Ponownie pod wpływem przyjaciół wpadła w dobry nastrój.
- Rzucenie palenia to dla zdrowia- nałożyła nacisk na ostatnie słowo- w twoim przypadku znaczyłoby to rzucenie tych przeklętych chipsów.
- Chipsy nie są na „p”- rzuciła obojętnie różowłosa.
- Ale Pringlesy są- ucięła- ograniczenie picia- tutaj nałożyła nacisk na pierwszy wyraz- również dla zdrowia, nie tylko jego ale i mojego. Jest ciężki i z imprez to ja go targam do domu- a od przeklinania więdną uszy- wykrzyknęła Sakurze do ucha.
- Spokojnie, nie tak głośno- chwyciła się za lewe ucho- siedzę tuż obok.
- Mnie tak bolą uszy, kiedy ktoś przeklina- wjechały na parking w centrum handlowym. Ino zaparkowała najbliżej wejścia do galerii jak tylko się dało.
- Pierdolisz, poważnie aż tak cię bolą?- Sakura ponownie zakpiła z przyjaciółki, po czym szybko wysiadła z samochodu, zanim Ino zdążyła ją zdzielić.
Hinata z uśmiechem na twarzy przyglądała się jak Sakurze powraca humor. Od imprezy u Shikamaru była bardziej towarzyska. Zastanawiała się czy to z powodu tej imprezy za nimi zatęskniła czy powrót Sasuke sprawił, że ponownie się uśmiechała. Tak jak kiedyś.
- Dobra- zaczęła z uśmiechem Sakura- koniec wygłupów. Z reguły nie przeklinam. A teraz czas wziąć się za poważne rzeczy i zakupić małej dziewczynce z kijowym imieniem coś z okazji kolejnej imprezy na jej cześć.
- Dlaczego od razu kijowe imię?- zdziwiła się Hyuuga.
- Bo jest do luftu- odpowiedziała kiedy kierowały się do wejścia.
- To, to samo co kijowe- rzuciła z sarkazmem Ino.
- Dlaczego ci się nie podoba?- spytała brunetka.
- A dlaczego wam się podoba? To moje imię, to chyba normalne, że mi się nie podoba. Prawda?- stanęła naprzeciwko przyjaciółek, kiedy ustawiły się na ruchowych schodach.
- Sakura to piękne imię- zaczęła Hinata- jest metaforą piękna i życia.
- Tak, ulotnego piękna. I, o ironio, równie ulotnego życia- zripostowała Haruno- nic tak nie niszczy marzeń jak myśl o tym, że w końcu wszystko przeminie i nie pozostanie nic z nas i z naszego utopijnego świata.
- Jaka ty jesteś mroczna- z udawaną powagą Ino przyglądała się przyjaciółce, chciała wywołać uśmiech na jej twarzy. Chłonęła każde słowo Sakury, jako jej skargę na przeszłość, jaka ją spotkała. Odejście Sasuke pogrzebało jej ideały. To co mówiła było cichym płaczem tamtej młodej, porzuconej nastolatki- jak dobrze poszukamy to znajdziemy tutaj gdzieś różowe żyletki- kpiła nadal, rozglądając się wokoło.
- Aleś ty nieznośna- wycedziła przez zęby, jednak z uśmiechem, różowłosa.
- Zdarza się i tak- wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
- Dobra zamknij usta, bo oślepiasz- dla podkreślenia brunetka zasłoniła rękę oczy.
- Wy też jesteście nieznośne- oburzyła się Ino.
- Zdarza się i tak- obie powtórzyły wypowiedź blondynki śmiejąc się ze swojego zgrania.
Powróciły dawne lata. Te kiedy była szczęśliwa i pełna życia. Kiedy była nastolatką nie myślącą o przemijaniu. Nastolatką żyjącą chwilą.

Po ponad dwóch godzinach poszukiwań każda z nich znalazła prezent dla małej Sakury. Głównie były to ubranka dla małej panny Nara. Sakura cieszyła się najbardziej z jednego zakupionego przez siebie kompleciku. Mianowicie, był to strój Tygryska, z papuciami. Aż zapiszczała widząc ubranko na wieszaku. Nie patrząc na rozmiar pochwyciła je i od razu pognała do dziewczyn, aby pochwalić się zdobyczą. Dopiero potem zorientowała się czy aby na pewno pasuje ono na Sakurę. Gdy nabrała pewności zapłaciła za swój łup i razem z przyjaciółkami powędrowała do następnego sklepu, po następne ubranka.

- Będziemy po ciebie o ósmej- Ino zatrzymała samochód pod domem Sakury.
- Dopiero?- zdziwiła się różowłosa
- Jutro jest sobota, nikt nie idzie do pracy. Temari powiedziała, że mamy bawić się do samego rana- wytłumaczyła- nie wspominałam ci o tym?
- Nie- rzuciła, wciąż zdziwiona- skąd ten pomysł?
- Postanowiła zrobić lepszą imprezę od Shikamaru i chce nas tak upić, żebyśmy nie byli w stanie wracać do domu.
- Ludzie czy wyście powariowali?!- oburzyła się lekko Sakura- macie zamiar balować do rana przy małym dziecku?
- Już ci mówiłam, to nie mój pomysł- uśmiechnęła się blondynka- a teraz spadaj się wyszykować, jest już piąta.
- Mam jeszcze trzy godziny, nie muszę ślęczeć przed lustrem tak długo jak ty- zakpiła z przyjaciółki.
- Spadaj.
- Pa- uśmiechnęła się promiennie.
- Do potem.

Dokładnie o dwudziestej dziesięć przekroczyli próg domu Nara. Przywitała ich uśmiechnięta Temari. Wyglądała zupełnie jakby nie rodziła dziecka przed kilkoma dniami.
- Wyglądasz świetnie- uśmiechnęła się Sakura- w sumie po takim maleństwie, jakie wydałaś na świat, to trudno się dziwić- wytknęła doń język.
- Dzięki. Zobaczymy jak ty będziesz wyglądać po porodzie- odwzajemniła gest.
- Jest nikłe prawdopodobieństwo, że będę miała dzieci.
- No tak, najpierw znajdź faceta.
- Do urodzenia dziecka, facet wcale nie jest potrzebny- rzuciła znacząco różowłosa.
- Ta ale jego soczek jest ważny- Shikamaru akurat mijał dwie kobiety, wchodząc do kuchni.
- Soczek?- zaśmiała się Sakura- poważnie tak nazywasz spermę?
- W domu jest dziecko- oburzył się.
- Ma dopiero kilka dni- odparowała Temari.
- To co, w gazetach piszą że od najmłodszych lat…
- Właśnie lat, nie dni- przerwała mu Sakura- to po raz. A po dwa, nie czytaj tych gazet, bo zgłupiejesz od tych bzdur.
- Odezwała się pani lekarz.
Skrzyżowała ręce, spoglądając wymownie na przyjaciela.
- No tak, ty jesteś lekarzem- przemyślał swoje słowa- ale chirurgiem to się nie liczy- krzyknął.
Rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
- Otworzę- rzuciła zażenowana mężem Temari, po czym zniknęła w przedpokoju.
- Jak to się nie liczy?!- oburzyła się różowłosa, nie zwróciwszy uwagi na to iż blondynka odeszła- chcesz mi powiedzieć, że chirurg to nic nieliczący się zawód?
- Bardzo się liczy- usłyszała przy uchu szept- gdyby nie pewna pani doktor, która jest chirurgiem, zapewne bym się wykrwawił i umarł.
„Jak mogłam zapomnieć, że on tu będzie?! Przecież mamy tych samych przyjaciół!”
Odwróciła się w stronę bruneta.
- Hej- uśmiechnął się zawadiacko, zupełnie jakby zdarzenie z przed kilku godzin nie miało miejsca.
- Nie powiedziałem, że chirurg nic nie znaczy…- do salonu wszedł Nara- cześć Sasuke- podał przyjacielowi rękę- chodzi mi o to, że jako chirurg chyba nie za dużo wiesz o dzieciach, co?- usiadł w fotelu.
- Ty- wskazała Shikamaru palcem- nie mów mi, na czym się znam a na czym nie- a ty- zwróciła są uwagę na Uchihe- nie wykrwawiłbyś się. Rana zaczęłaby się babrać, potem dostałbyś zakażenia miejscowego, które wkrótce zmieniłoby się w sepsę. Czyli tak, umarłbyś, ale nie z wykrwawienia- odwróciła się na pięcie, następnie skierowała się do kanapy, na której siedziały Ino i Temari.
- Ale go załatwiłaś- szepnęła jej Ino.
- Na tym polega mój plan „PPP”- wyjaśniła uśmiechając się promiennie.
- He?- zdziwiły się obie. Słyszały o planie Ino, ale Sakura to była dla nich nowość.
- Prędko Pogonić Palanta- rozwinęła skrót.
Wybuchły śmiechem zwracając na siebie uwagę obecnych w pokoju mężczyzn.
- No co?- rzuciła z przekąsem Ino- śmiać się nie wolno.

Wkrótce potem na imprezę przybyli również Hinata z Naruto i Neji z TenTen. Było tak jak mówiła Ino, mężczyźni siedzieli w salonie rozmawiając o sporcie i tylko sobie znanych tematach, natomiast one siedziały w sypialni przy małej Sakurze rozmawiając na swoje tematy.
- I kiedy zamierzasz z nim porozmawiać?- spytała się TenTen kiedy wszystko wyjaśniły jej i Temari.
- Nie wiem, pewnie przy najbliższej okazji- odpowiedziała niepewnie Sakura.
Jakby wyczuł co się dzieje do sypialni wszedł Sasuke.
- Idę sprawdzić co tam u tych naszych mężczyzn- rzuciła znacząco Ino. Najbliższa okazja właśnie nadeszła.
- W sumie- Temari wstała z łóżka- pójdę z tobą.
- Muszę przypilnować aby Naruto nie wypił za dużo- powiedziała Hinata.
- Twojego kuzyna też trzeba przypilnować- rzekła rozbawiona TenTen.
„Co za małpy!!” krzyknęła w myślach wściekła na przyjaciółki.
- A im co jest?- zdziwił się brunet siadając obok Sakury.
- Musimy pogadać- wyrzuciła z siebie, jak najprędzej chciała to mieć za sobą.
- Jasne, o co chodzi?- nie wyczuła od niego ani grama alkoholu.
- O to zajście w klinice- wyjaśniła, drżącym głosem- chce się upewnić, że między nami wszystko jest ok.
- A nie powinno?- zdumiony słowami Sakury zmarszczył brwi.
- Nie. Znaczy tak! To jest nie!- zagmatwała się. Wzięła głęboki oddech- chcę upewnić się, że jesteśmy przyjaciółmi.
- Upewniłaś się, co dalej?
- I tylko przyjaciółmi- dodała smutniejszym tonem. Jakby sama nad tym ubolewała.
- Rozumiem, jasne- uśmiechnął się blado- jesteśmy przyjaciółmi, nic więcej- wymamrotał ostatnie słowa.
- W takim razie skoro mamy już pewność, że jesteśmy przyjaciółmi- zaczęła żywiej- nie mam żadnych skrupułów, żeby zrobić to- chwyciła go za podbródek i pocałowała delikatnie w policzek- witaj w domu- wyszeptała powitanie.
Odwrócił się, aby spojrzeć jej w oczy. Ich twarze dzieliły zaledwie centymetry i choć musiał się powstrzymywać, nie pocałował jej. Byli przyjaciółmi, po tym, co zrobił to i tak był to sukces. Nie chciał tego niszczyć.

* Autentyk.=]

0 .:

Prześlij komentarz