Hinata szukała właśnie
przyjaciółki. Dowiedziała się o Mami, więc jak najprędzej chciała sprawdzić
stan Sakury. Od pielęgniarki mającej dyżur w przychodni dowiedziała się, że
Sakura była w zabiegowym. Zszywała dużą ranę ciętą, którą jakiś facet miał na klatce
piersiowej.
W korytarzu spotkała
Sasuke, wychodzącego z sali zabiegowej.
- Sasuke?!- jej zdziwiony
okrzyk rozniósł się po korytarzu.- o, to ty jesteś tym facetem z niezłą raną od
noża- uśmiechnęła się widząc opatrunek na jego piersi- coś ty wyprawiał z tym
nożem?
- No cześć- uśmiechnął się
do brunetki- tak ten facet to ja- uśmiechnął się szerzej pokazując Hinacie
swoje uzębienie- na treningu- skończył wypowiedź.
- Sasuke, musimy już iść- ponagliła
go Karin.
- Jasne- odpowiedział
czerwonowłosej- to do zobaczenia- pożegnał się, po czym ominął brunetkę i oboje
z Karin skierowali się w stronę wyjścia.
- Pa- odpowiedziała
machinalnie, następnie udała się do pomieszczenia, w którym była Sakura- słyszałam
o Mami, jak się czujesz?- zaczęła zamykając za sobą drzwi.
Siedziała na łóżku,
wyglądała jakby właśnie ktoś ją wytargał jej serce i rozdeptał je. Hinata
podeszła do niej i usiadła obok.
- On nie pozwala mi o
sobie zapomnieć- zupełnie jakby była bez życia- nie chce abym była szczęśliwa.
Myśli, że jak wrócił to wszystko mu wybaczę i ponownie go pokocham.
- Kto? Sasuke?- zdziwiła
się brunetka- co się stało?
- Wrócił- odpowiedziała
machinalnie- wrócił i zaczyna wywracać moje życie do góry nogami- pomimo łez,
które cisnęły się jej do oczu uśmiechnęła się do przyjaciółki- ale nie pozwolę
mu tym razem- zarzekła się- tym razem mu się nie uda- dodała pewniej.
Nie odzywała się. Widziała
cierpienie Sakury w jej oczach. Sasuke od zawsze był jej wielką miłością,
sposób w jaki z nią zerwał zahartował ją. Przestała marzyć, zaczęła wyznaczać
sobie cele. Stała się twarda i bezwzględna. Dopiero Mami przywróciła na jej
twarz szczery uśmiech.
- Chodź- Hinata pociągnęła
przyjaciółkę za rękę zmuszając ją do wstania- zaraz kończysz zmianę, już prawie
czwarta.
Nawet nie zauważyła, że
czas tak szybko zleciał. Jak zawsze, z resztą, kiedy spędzała go z Mami. Bez
słowa sprzeciwu wstała i poszła do dyżurki aby się przebrać.
Wzięła zimny prysznic, aby
się ocknąć. Nic nie działało na nią tak trzeźwiąco jak porządny, zimny, wręcz
lodowaty, prysznic. Postanowiła, że jakimś sposobem zdobędzie pieniądze na
operację Mami. A Sasuke? Ta sprawa wymagała czegoś innego niż mroźna kąpiel. Tylko
sama jeszcze nie wiedziała co to takiego było. Najpierw musiała do tego dojść.
Potem pomyśleć co zrobić z Uchihą. Szybko odgoniła od siebie myśli o byłym i
zaczęła rozmyślać nad tym jak zdobyć pieniądze dla Mami.
Kiedy wychodziła spod
prysznica jej telefon zaczął dzwonić sygnalizując połączenie. Owinęła się
szczelnie ręcznikiem i wyciągnęła telefon z torebki.
Spojrzała na wyświetlacz.
Dzwoniła Ino.
- Słucham cię- rzuciła.
~ Wiem, że masz jutro
wolne- zaczęła z grubej rury blondynka~ więc dzisiaj wybieramy się wszyscy na
poprawiny do Shikamaru.
- Ale czy Gaara i Kankurō
nie są jeszcze u niego- zdziwiła się.
~ No właśnie są, a Temari
chce wreszcie jakoś pogodzić swoich braci ze swoim mężem~ zaśmiała się do
telefonu.
- I najlepiej zrobić to
podczas imprezy przy kilkudniowym dziecku- rzuciła rozbawiona.
~ To nie mój pomysł- broniła
się blondynka~ tylko Temari. Z resztą wiesz zapewne jak to będzie wyglądać.
Faceci będą gadać o swoich pierdołach, a my będziemy siedzieć w sypialni i
zachwycać się małą Sakurą. Raz na jakiś czas wpadnie Shikamaru i będzie
przechwalał się swoim najlepszym plemnikiem.
- Przypomniałaś mi, muszę
powiedzieć Temari, że imię dla córki wybrała do luftu- otworzyła szafkę i
wyciągnęła z niej czystą bieliznę i ubrania.
Zapomniała o zachowaniu
Sasuke, beztroski styl bycia Ino zawsze wprowadzał ją w taki sam stan. Nawet
jeśli tylko na chwilę, była bardzo szczęśliwa, że ma taką przyjaciółkę. Tylko
zaniedbywała ją, jak i z resztą resztę przyjaciół, przez ostatnie osiem lat.
Musiała ten czas jakoś odkupić.
~ Głupia jesteś~ skarciła
ją Ino.
- Hej, jestem sobą- odpowiedziała
roześmiana. Powracał jej humor.
~ Soba, jesteś głupia~
obie przypomniały sobie tą rozmowę z tego feralnego dnia, kiedy wszystko
zaczęło się sypać.
- Jesteś nieznośna- odgryzła
się różowłosa.
- Za to nas kochasz- usłyszała
za sobą głos Hinaty.
- No ba- odpowiedziała.
~ Daj na głośnik~
powiedziała Ino słysząc w tle głos brunetki.
Sakura posłusznie
nacisnęła guzik tak, aby Hinata słyszała słowa Ino i odwrotnie.
- Już- położyła telefon na
ławce, zrzuciła z siebie ręcznik i zaczęła się ubierać.
~ Tak więc~ zaczęła lekko
blondynka~ moje drogie panie, dzisiaj dajemy sobie w gaźnik.
- Przy dziecku?- oburzyła
się Sakura- chyba zwariowałaś!
~ Nie zwariowałam tylko
chcę świętować twój powrót do żywych.
- Przecież nie umarłam- krzyknęła
oburzona Haruno. Hinata z uśmiechem na twarzy przysłuchiwała się wymianie zdań
dwóch przyjaciółek. „Zupełnie jak za
dawnych lat” uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
~ Był pewien okres czasu,
że zastanawiałam się czy nie wybrać się na cmentarz i nie poszukać nagrobka z
twoim nazwiskiem, bo nie wiedziałam czy żyjesz.
- Czy ty to słyszysz?!- udając
rozgniewaną zwróciła się do brunetki.
- Słyszałam to też jakiś
czas temu, kiedy poważnie się zastanawiała nad pójściem na cmentarz- odpowiedziała
spokojnie Hinata.
- Poważnie?! Ino ty małpo!
~ Tylko nie małpo~
zastrzegła ją rozbawiona blondynka, starając się przybrać poważny ton~ dobra
dziewczyny, a teraz na poważnie~ uspokoiła się trochę~ mam zamiar wybrać się na
zakupy, chcę kupić coś dla małej. Idziecie ze mną?
- W sumie też bym coś
kupiła- Hinata oparła się o szafki rozmyślając nad propozycją przyjaciółki.
- Zdążysz w dziesięć minut
uwinąć się pod szpital?- spytała Sakura zakładając i zapinając spodnie.
~ Z palcem w nosie~
usłyszała w odpowiedzi~ do zobaczenia za chwilę~ rozłączyła się.
- Jak się czujesz?- po
chwili milczenia Hinata zaczęła temat, przybrała zmartwiony ton.
- Odprężona- odpowiedziała
beztrosko różowłosa- zimny prysznic zawsze mnie odpręża- uśmiechnęła się,
ubierając bluzkę.
- Co zrobisz z Sasuke?- spytała
ostrożnie. Nie chciała wchodzić na zbyt grząski grunt, więc wolała nie
wypytywać o to co między nimi zaszło w gabinecie zabiegowym.
- Nie wiem- usiadła na
ławce i wzięła telefon- będę musiała z nim pogadać- patrzyła na wyświetlacz- on
chyba myśli, że może cofnąć czas i wszystko będzie tak jak przed jego wyjazdem.
- A ta, która z nim była,
kto to?
- Kumpela- wciąż nie
odrywała wzroku od telefonu- tak bynajmniej twierdzi Sasuke- wstała chowając
telefon do torebki i wyciągając z szafki szczotkę do włosów. Rozpuściła włosy i
przeczesała je, po czym ponownie związała je niedbale w koński ogon. Założyła
botki. Była gotowa do wyjścia.
- Dobra widzę, że temat ci
nie leży- wyprostowała się, odpychając od szafki- chodźmy zanim Ino wpadnie w
szał.
Odpowiedziała uśmiechem
zamykając szafkę.
Kiedy wychodziły ze
szpitala Ino już na nie czekała.
- Sakura, słyszałam że
zszywałaś jakieś niezłe ciacho- puściła oczko do różowłosej, która akurat
siadała na miejsce pasażera.
- To Sasuke- kaszlnęła
Hinata siedząc na tylnim siedzeniu
- Co zamierzacie kupić
małej?- blondynka od razu zmieniła temat.
- Oj przestańcie- skarciła
je Sakura- zszywałam dzisiaj niezłe ciacho i o ironio był nim Sasuke, wielka
rzecz. To był mój obowiązek.
- Co zszywałaś?- ciągnęła
Ino.
- Klatę- wymamrotała.
- Więc jak dużo przyjemności czerpałaś
z tego obowiązku?- uśmiechnęła się złowieszczo blondynka.
- Ino!- skarciła ją Hinata- to było zagranie
poniżej pasa!
- No co?!- oburzyła się- czy tylko ja
uważam, że Sasuke wygląda jak facet z okładki Cosmo?!
- Ty skończ już czytać tą bzdurną
gazetę, bo we łbie ci się poprzewraca- rzuciła z przekąsem Hyuuga.
- Rozprawimy się później- spojrzała na
przyjaciółkę we wstecznym lusterku, wytykając język- wracamy do ciebie- rzuciła
do Sakury- więc czy tylko ja uważam, że Sasuke wygląda niczym Adonis?
- Nie chodzi o to, czy uważam, że jest
przystojny czy nie- zaczęła Haruno- a jest. Bardzo przystojny. Zabójczy wręcz.
Strasznie mi się podoba- ostatnie zdanie wymamrotała- chodzi o to, że ja nie
chcę ponownie wejść do tej samej rzeki. Nie chcę, żeby znowu mnie porwała i
wywaliła na zapyziałej plaży zwanej „żegnam panią”- wytłumaczyła.
- A kto mówi o tym, żebyś do niego
wracała?- pisnęła Ino.
- On.
Nagle w samochodzie można było słyszeć
tylko ciche pomrukiwanie silnika.
- Chce, żebyś do niego wróciła?- ciszę
przerwała Yamanaka.
- Nie powiedział mi tego wprost, ale chyba
znam go na tyle, żeby stwierdzić że wiem kiedy przekazuje jakąś wiadomość- odpowiedziała
mamrocząc.
- Musicie ze sobą porozmawiać- rozmowa
toczyła się pomiędzy Sakurą i Ino. Hinata milczała przysłuchując się rozmowie
przyjaciółek- jeśli naprawdę chce, żebyś do niego wróciła, a ty jesteś
przeciwna, musisz postawić sprawę jasno.
- No, tak. Będę musiała z nim
porozmawiać- spojrzała na przesuwający się krajobraz za oknem.
- Dobra, atmosfera zrobiła się
nieznośnie ciężka- rzuciła Hinata, przypominając przyjaciółkom o swojej
obecności- pomówmy, o czym innym. Ino jak przebiega twój plan?
- Jaki plan?- zdziwiła się Sakura.
- Względem Choujiego- wytłumaczyła
Hinata- plan pod kryptonimem „PPP”.
- PPP? Co do cholery jest? Pikantny
Produkt Piekarski?- Haruno zakpiła z przyjaciółki.
- Picie, Palenie i Przeklinanie!- krzyknęła
rozwścieczona blondynka- skąd ty to w ogóle wytrzasnęłaś?!
- Pringlesów nigdy nie jadłaś? Tak
jest napisane na puszcze.*
- Nie masz co robić, że czytasz
etykietki na puszkach ze świńskim żarciem?- rzuciła Ino.
- Ino stara się oduczyć Choujiego
picia, palenia i przeklinania- brunetka powróciła do poprzedniego tematu.
- A co ci, kurwa, przeszkadza w tych
wszystkich rzeczach?- przeklęła tylko po to, aby podburzyć blondynkę. Lubiła
ich utarczki. Ponownie pod wpływem przyjaciół wpadła w dobry nastrój.
- Rzucenie palenia to dla zdrowia- nałożyła
nacisk na ostatnie słowo- w twoim przypadku znaczyłoby to rzucenie tych
przeklętych chipsów.
- Chipsy nie są na „p”- rzuciła
obojętnie różowłosa.
- Ale Pringlesy są- ucięła- ograniczenie
picia- tutaj nałożyła nacisk na pierwszy wyraz- również dla zdrowia, nie tylko
jego ale i mojego. Jest ciężki i z imprez to ja go targam do domu- a od
przeklinania więdną uszy- wykrzyknęła Sakurze do ucha.
- Spokojnie, nie tak głośno- chwyciła
się za lewe ucho- siedzę tuż obok.
- Mnie tak bolą uszy, kiedy ktoś
przeklina- wjechały na parking w centrum handlowym. Ino zaparkowała najbliżej
wejścia do galerii jak tylko się dało.
- Pierdolisz, poważnie aż tak cię
bolą?- Sakura ponownie zakpiła z przyjaciółki, po czym szybko wysiadła z
samochodu, zanim Ino zdążyła ją zdzielić.
Hinata z uśmiechem na twarzy
przyglądała się jak Sakurze powraca humor. Od imprezy u Shikamaru była bardziej
towarzyska. Zastanawiała się czy to z powodu tej imprezy za nimi zatęskniła czy
powrót Sasuke sprawił, że ponownie się uśmiechała. Tak jak kiedyś.
- Dobra- zaczęła z uśmiechem Sakura- koniec
wygłupów. Z reguły nie przeklinam. A teraz czas wziąć się za poważne rzeczy i
zakupić małej dziewczynce z kijowym imieniem coś z okazji kolejnej imprezy na
jej cześć.
- Dlaczego od razu kijowe imię?- zdziwiła
się Hyuuga.
- Bo jest do luftu- odpowiedziała
kiedy kierowały się do wejścia.
- To, to samo co kijowe- rzuciła z
sarkazmem Ino.
- Dlaczego ci się nie podoba?- spytała
brunetka.
- A dlaczego wam się podoba? To moje
imię, to chyba normalne, że mi się nie podoba. Prawda?- stanęła naprzeciwko
przyjaciółek, kiedy ustawiły się na ruchowych schodach.
- Sakura to piękne imię- zaczęła
Hinata- jest metaforą piękna i życia.
- Tak, ulotnego piękna. I, o ironio,
równie ulotnego życia- zripostowała Haruno- nic tak nie niszczy marzeń jak myśl
o tym, że w końcu wszystko przeminie i nie pozostanie nic z nas i z naszego
utopijnego świata.
- Jaka ty jesteś mroczna- z udawaną
powagą Ino przyglądała się przyjaciółce, chciała wywołać uśmiech na jej twarzy.
Chłonęła każde słowo Sakury, jako jej skargę na przeszłość, jaka ją spotkała.
Odejście Sasuke pogrzebało jej ideały. To co mówiła było cichym płaczem tamtej
młodej, porzuconej nastolatki- jak dobrze poszukamy to znajdziemy tutaj gdzieś
różowe żyletki- kpiła nadal, rozglądając się wokoło.
- Aleś ty nieznośna- wycedziła przez
zęby, jednak z uśmiechem, różowłosa.
- Zdarza się i tak- wyszczerzyła zęby
w uśmiechu.
- Dobra zamknij usta, bo oślepiasz- dla
podkreślenia brunetka zasłoniła rękę oczy.
- Wy też jesteście nieznośne- oburzyła
się Ino.
- Zdarza się i tak- obie powtórzyły
wypowiedź blondynki śmiejąc się ze swojego zgrania.
Powróciły dawne lata. Te kiedy była
szczęśliwa i pełna życia. Kiedy była nastolatką nie myślącą o przemijaniu.
Nastolatką żyjącą chwilą.
Po ponad dwóch godzinach poszukiwań
każda z nich znalazła prezent dla małej Sakury. Głównie były to ubranka dla
małej panny Nara. Sakura cieszyła się najbardziej z jednego zakupionego przez
siebie kompleciku. Mianowicie, był to strój Tygryska, z papuciami. Aż
zapiszczała widząc ubranko na wieszaku. Nie patrząc na rozmiar pochwyciła je i
od razu pognała do dziewczyn, aby pochwalić się zdobyczą. Dopiero potem
zorientowała się czy aby na pewno pasuje ono na Sakurę. Gdy nabrała pewności
zapłaciła za swój łup i razem z przyjaciółkami powędrowała do następnego
sklepu, po następne ubranka.
- Będziemy po ciebie o ósmej- Ino
zatrzymała samochód pod domem Sakury.
- Dopiero?- zdziwiła się różowłosa
- Jutro jest sobota, nikt nie idzie do
pracy. Temari powiedziała, że mamy bawić się do samego rana- wytłumaczyła- nie
wspominałam ci o tym?
- Nie- rzuciła, wciąż zdziwiona- skąd
ten pomysł?
- Postanowiła zrobić lepszą imprezę od
Shikamaru i chce nas tak upić, żebyśmy nie byli w stanie wracać do domu.
- Ludzie czy wyście powariowali?!- oburzyła
się lekko Sakura- macie zamiar balować do rana przy małym dziecku?
- Już ci mówiłam, to nie mój pomysł- uśmiechnęła
się blondynka- a teraz spadaj się wyszykować, jest już piąta.
- Mam jeszcze trzy godziny, nie muszę
ślęczeć przed lustrem tak długo jak ty- zakpiła z przyjaciółki.
- Spadaj.
- Pa- uśmiechnęła się promiennie.
- Do potem.
Dokładnie o dwudziestej dziesięć
przekroczyli próg domu Nara. Przywitała ich uśmiechnięta Temari. Wyglądała
zupełnie jakby nie rodziła dziecka przed kilkoma dniami.
- Wyglądasz świetnie- uśmiechnęła się
Sakura- w sumie po takim maleństwie, jakie wydałaś na świat, to trudno się
dziwić- wytknęła doń język.
- Dzięki. Zobaczymy jak ty będziesz
wyglądać po porodzie- odwzajemniła gest.
- Jest nikłe prawdopodobieństwo, że
będę miała dzieci.
- No tak, najpierw znajdź faceta.
- Do urodzenia dziecka, facet wcale
nie jest potrzebny- rzuciła znacząco różowłosa.
- Ta ale jego soczek jest ważny- Shikamaru
akurat mijał dwie kobiety, wchodząc do kuchni.
- Soczek?- zaśmiała się Sakura-
poważnie tak nazywasz spermę?
- W domu jest dziecko- oburzył się.
- Ma dopiero kilka dni- odparowała
Temari.
- To co, w gazetach piszą że od
najmłodszych lat…
- Właśnie lat, nie dni- przerwała mu
Sakura- to po raz. A po dwa, nie czytaj tych gazet, bo zgłupiejesz od tych
bzdur.
- Odezwała się pani lekarz.
Skrzyżowała ręce, spoglądając wymownie
na przyjaciela.
- No tak, ty jesteś lekarzem-
przemyślał swoje słowa- ale chirurgiem to się nie liczy- krzyknął.
Rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
- Otworzę- rzuciła zażenowana mężem
Temari, po czym zniknęła w przedpokoju.
- Jak to się nie liczy?!- oburzyła się
różowłosa, nie zwróciwszy uwagi na to iż blondynka odeszła- chcesz mi
powiedzieć, że chirurg to nic nieliczący się zawód?
- Bardzo się liczy- usłyszała przy
uchu szept- gdyby nie pewna pani doktor, która jest chirurgiem, zapewne bym się
wykrwawił i umarł.
„Jak
mogłam zapomnieć, że on tu będzie?! Przecież mamy tych samych przyjaciół!”
Odwróciła się w stronę bruneta.
- Hej- uśmiechnął się zawadiacko,
zupełnie jakby zdarzenie z przed kilku godzin nie miało miejsca.
- Nie powiedziałem, że chirurg nic nie
znaczy…- do salonu wszedł Nara- cześć Sasuke- podał przyjacielowi rękę- chodzi
mi o to, że jako chirurg chyba nie za dużo wiesz o dzieciach, co?- usiadł w
fotelu.
- Ty- wskazała Shikamaru palcem- nie
mów mi, na czym się znam a na czym nie- a ty- zwróciła są uwagę na Uchihe- nie
wykrwawiłbyś się. Rana zaczęłaby się babrać, potem dostałbyś zakażenia miejscowego,
które wkrótce zmieniłoby się w sepsę. Czyli tak, umarłbyś, ale nie z
wykrwawienia- odwróciła się na pięcie, następnie skierowała się do kanapy, na
której siedziały Ino i Temari.
- Ale go załatwiłaś- szepnęła jej Ino.
- Na tym polega mój plan „PPP”- wyjaśniła
uśmiechając się promiennie.
- He?- zdziwiły się obie. Słyszały o
planie Ino, ale Sakura to była dla nich nowość.
- Prędko Pogonić Palanta- rozwinęła
skrót.
Wybuchły śmiechem zwracając na siebie
uwagę obecnych w pokoju mężczyzn.
- No co?- rzuciła z przekąsem Ino-
śmiać się nie wolno.
Wkrótce potem na imprezę przybyli
również Hinata z Naruto i Neji z TenTen. Było tak jak mówiła Ino, mężczyźni
siedzieli w salonie rozmawiając o sporcie i tylko sobie znanych tematach,
natomiast one siedziały w sypialni przy małej Sakurze rozmawiając na swoje
tematy.
- I kiedy zamierzasz z nim
porozmawiać?- spytała się TenTen kiedy wszystko wyjaśniły jej i Temari.
- Nie wiem, pewnie przy najbliższej
okazji- odpowiedziała niepewnie Sakura.
Jakby wyczuł co się dzieje do sypialni
wszedł Sasuke.
- Idę sprawdzić co tam u tych naszych
mężczyzn- rzuciła znacząco Ino. Najbliższa okazja właśnie nadeszła.
- W sumie- Temari wstała z łóżka-
pójdę z tobą.
- Muszę przypilnować aby Naruto nie
wypił za dużo- powiedziała Hinata.
- Twojego kuzyna też trzeba
przypilnować- rzekła rozbawiona TenTen.
„Co
za małpy!!” krzyknęła w myślach wściekła na
przyjaciółki.
- A im co jest?- zdziwił się brunet
siadając obok Sakury.
- Musimy pogadać- wyrzuciła z siebie,
jak najprędzej chciała to mieć za sobą.
- Jasne, o co chodzi?- nie wyczuła od
niego ani grama alkoholu.
- O to zajście w klinice- wyjaśniła,
drżącym głosem- chce się upewnić, że między nami wszystko jest ok.
- A nie powinno?- zdumiony słowami
Sakury zmarszczył brwi.
- Nie. Znaczy tak! To jest nie!-
zagmatwała się. Wzięła głęboki oddech- chcę upewnić się, że jesteśmy
przyjaciółmi.
- Upewniłaś się, co dalej?
- I tylko przyjaciółmi- dodała
smutniejszym tonem. Jakby sama nad tym ubolewała.
- Rozumiem, jasne- uśmiechnął się
blado- jesteśmy przyjaciółmi, nic więcej- wymamrotał ostatnie słowa.
- W takim razie skoro mamy już pewność,
że jesteśmy przyjaciółmi- zaczęła żywiej- nie mam żadnych skrupułów, żeby
zrobić to- chwyciła go za podbródek i pocałowała delikatnie w policzek- witaj w
domu- wyszeptała powitanie.
Odwrócił się, aby spojrzeć jej w oczy.
Ich twarze dzieliły zaledwie centymetry i choć musiał się powstrzymywać, nie
pocałował jej. Byli przyjaciółmi, po tym, co zrobił to i tak był to sukces. Nie
chciał tego niszczyć.
* Autentyk.=]
0 .:
Prześlij komentarz