2011/03/25

#011 - Chwila zapomnienia

~ Do Yuki?!~ usłyszała krzyk matki w słuchawce telefonu~ zwariowaliście?! Przecież to kawał drogi stąd, i do tego jeszcze tam jest wieczna zima.
- No właśnie- uśmiechnęła się- miła odmiana po latach spędzonych na plaży w Sunie.
~ Skąd w ogóle wzięliście ten kuriozalny pomysł?
- Sasuke kupił tam domek letniskowy i nas zaprosił.
~ Sasuke wrócił?~ w jednej chwili przypomniała sobie, że nie miała okazji wspomnieć o tym matce~ kiedy?
- Jakiś miesiąc temu?- nie pamiętała ile dokładnie minęło czasu od momentu, kiedy jej poukładane życie zaczęło stawać na głowie- nie jestem do końca pewna.
~ I NIC MI NIE POWIEDZIAŁAŚ?!~ pani Haruno krzyknęła tak głośno, że jej córka z przerażenia o mało nie upuściła słuchawki telefonu.
- No wiesz, nie było okazji- starała się usprawiedliwić.
~ Gdybyś dzwoniła do mnie częściej to by była okazja!!
- Gdybyście nie postanowili się wyprowadzić to wiedziałabyś o wszystkim- odgryzła się.
~ Gdyby twój ojciec nie miał tak słabego zdrowia pewnie byśmy zostali~ w tle Sakura usłyszała pełen pretensji wyrzut ojca: co znowu ja?!
- Jak wam się mieszka w Taki?- chciała zmienić temat.
~ Ojciec czuje się o wiele lepiej, przywykliśmy już do ciągłego szumu rzeki. Powinniście się kiedyś do nas wybrać, tutejsze onseny są po prostu wspaniałe~ starsza kobieta rozmarzyła się na samą myśl o uzdrowiskach~ ale nie zmieniaj tematu! Dlaczego Sasuke wrócił? Jak się czujesz?
- Nie wiem, dlaczego wrócił- zaczęła- nie chwalił się tym nikomu. Chociaż za niedługo jego rodzice mają rocznicę ślubu może, dlatego. A ja czuję się świetnie. Jestem zdrowa i niczego mi nie brakuje.
~ Wiesz, że nie o tym mówię. Jak się czujesz z powodu jego powrotu?
- A jak mam się czuć? Wszystko w porządku.
~ Sakuro, kochanie~ o nie, pomyślała, tylko nie matczyny ton. Sakura doskonale wiedziała, kiedy jej matka miała zamiar ją pocieszyć, lub obdarować jedną ze swoich drogocennych rad. Zawsze zaczynała wtedy zdanie od „Sakuro, kochanie” i zawsze w tym samym, spokojnym i opanowanym tonem~ Sasuke od zawsze był twoją wielką miłością, nie zdziwiłabym się gdybyś zaczęła wariować z powodu jego powrotu. Zwłaszcza po tym, co ci zrobił.
- To było osiem lat temu, mamo- zaczęła zażenowanym tonem- Sasuke był moją wielką, szczenięcą miłością- położyła naciska na przed ostatnie słowo w tym zdaniu- a teraz jesteśmy już dorośli i nie pamiętamy o dawnych problemach- skłamała chcąc za wszelką cenę przekonać matkę, że raz na zawsze pogodziła się z odejściem Uchihy.
~ Skoro zapomniałaś o dawnych miłostkach to, dlaczego od momentu, kiedy z tobą zerwał całkiem odseparowałaś się od świata zewnętrznego? I dlaczego u licha nie mam jeszcze wnuka?!
- Bo twoja córka nie spotkała tego jedynego, któremu pozwoliłaby się zapłodnić- odpowiedziała żartobliwie- przestań naciskać, będziesz miała wnuka jak nadejdzie twój czas.
~ Czyli jakieś dziesięć lat po mojej śmierci~ zironizowała kobieta.
- Dobra mamo muszę kończyć- rzuciła pospiesznie słysząc auto zatrzymujące się na podjeździe- Ino i Chouji przyjechali, muszę się zbierać. Zadzwonię do ciebie jak dojedziemy na miejsce.
~Ino i Chouji są razem?! Od kiedy…?!
- Pa mamo, ucałuj tatę- rozłączyła się.
Chwyciła rączkę walizki, płaszcz i torebkę, po czym otworzyła drzwi, za którymi już stał Chouji
- Cześć- uśmiechnęła się- już idę- rzuciła ubierając botki.
- Wezmę torbę- odwzajemnił uśmiech, po czym chwycił walizkę przyjaciółki i zaniósł ją do samochodu, wkładając ją do bagażnika.

Trzy dni przeleciały nim zdążyli się obejrzeć i nadszedł czas ich wyjazdu do Yuki.
- Nadal uważam, że to zły pomysł- żaliła się Ino, kiedy jechali pod dom państwa Uchiha.
Ustalili, że Sakura, Sasuke, Hinata i Naruto pojadą jego pickupem wraz z całym bagażem, a reszta będzie podróżować autem Choujiego. Nikt nie widział innej opcji. W końcu było ich ośmioro plus kilku tygodniowa córeczka Temari i Shikamaru. Gdyby nie zdecydowali się na takie wyjście, a postanowili, by jechać zwykłymi sedanami każdy, prócz kierowców, musiałby trzymać pod swoimi nogami, co najmniej jedną torbę, co nie było wygodnym rozwiązaniem.
- Boli cię to, że nie będziesz mogła poświecić ciałkiem, co?- zaśmiała się ironicznie Sakura, kiedy zatrzymali się na obszernym podjeździe domu państwa Uchiha.
- Komu niby ma nim świecić?- spytał nerwowo Chouji- jest w ciąży, powinna dbać o dziecko, a nie wylegiwać się na słońcu.
- Uspokój się!- krzyknęła wściekła blondynka- zachowujesz się jak ostatni kretyn!
Sakura wolała nie być świadkiem dalszej wymiany zdań. Kiedy tylko Chouji zatrzymał auto, wysiadła z niego podchodząc do reszty przyjaciół.
- Coś nie tak?- spytała zdziwiona Hinata, widząc przerażoną minę różowłosej.
- Różnica zdań- wykrzywiła twarz w lekkim grymasie, nie spoglądając nawet za siebie- po części chyba przeze mnie.
- Dlaczego?- zdziwiła się odwracając wzrok od Naruto i Sasuke, który pakowali rzeczy na pakę czarnego Volkswagena Amaroka.
- Jak zwykle dogadałam Ino, a Chouji się uniósł i tak dalej- rzuciła.
- Chouji uniósł się na ciebie?- zdziwiła się Hyuuga.
- Nie- zaprzeczyła od razu- tak myślę- zawahała się.
- Jaki ty jesteś nieznośny od kiedy jestem w ciąży!- krzyknęła blondynka otwierając drzwi samochodu- chyba dostanę nerwicy podczas tego wyjazdu!- wysiadła i trzasnęła drzwiami.
- Boje się o ciebie i dziecko, to źle?!- Chouji zrobił to samo.
- Aż się boję spytać czy otworzy mi bagażnik, abym mogła wyciągnąć swoje rzeczy- Sakura przygryzła paznokieć kciuka, prawej ręki, spoglądając na kłócącą się parę.
- Ta, w sumie to chyba ja też.
Podeszły bliżej Naruto i Sasuke chcąc uciec z pola rażenia, w razie gdyby z powodu kłótni przyjaciół miały zacząć latać jakieś rzeczy.
- Co im?- spytał brunet kładąc jedną z toreb pod nogi i wskazując na kłócącą się parę.
- Chyba przez przypadek wywołałam kłótnie- Haruno uśmiechnęła się krzywo do bruneta.
- A to niby, w jaki sposób?- zdziwił się Uzumaki.
- Dogryzłam Ino, że nie będzie mogła świecić golizną, bo marudziła, że wyjazd do Yuki to zły pomysł- zaczęła- a Chouji się uniósł, że ma dbać o dziecko, a nie się opalać. No i się zaczęło- wskazała na przyjaciół.
- Ale z tego faceta cymbał- rzucił zażenowany zachowaniem przyjaciela, Naruto.
- Troszczy się o dziecko i jego matkę, to źle?- spytała Sakura, stając w obronie Choujiego
- Znam lepsze sposoby dbania o narzeczoną niż ciągłe kłótnie- syknął brunet spoglądając ze wściekłością na Akamichiego.
- Stara się- słaby uśmiech zagościł na twarzy różowłosej.
- Coś mu nie wychodzi- skwitował jej wypowiedź Naruto.
Na podjeździe, pomiędzy pickupem, a samochodem Choujiego zaparkował Shikamaru. Z tylniego siedzenia wysiadła Temari, która słysząc kłótnie narzeczonych wykrzywiła twarz w grymasie niezadowolenia.
- Oni tak długo?- spytał Shikamaru otwierając drzwi.
- Dopiero zaczęli- odpowiedziała Hinata.
- Dajmy im jakieś pięć minut- Temari wyciągnęła z nosidełka małą Sakurę- powinni się uspokoić.
- Wyciągnijcie rzeczy, zapakujemy je- rzucił Naruto.
- To my za ten czas sobie spoczniemy na schodach- uśmiechnęła się zadziornie Hinata, ciągnąc za sobą Sakurę.
Usiadły na chłodnych schodach wyłożonych kafelkami spoglądając to na to jak Sasuke, Naruto i Shikamaru pakowali rzeczy, to na kłótnie Ino i Choujiego, zastanawiając się, kiedy skończą.
- Nie pytam, o co im poszło tym razem- Temari przyłączyła się do przyjaciółek, trzymając na rękach swoje dziecko.
- Nie, nie pytaj- zawtórowały jej wspólnie.

- Gotowe!- Sasuke zeskoczył z paki samochodu podchodząc do dziewczyn.
- Ich czas się skończył- rzuciła pewnie Temari- Sakura, przytrzymaj ją- podała różowłosej swoją córeczkę, po czym skierowała się w stronę kłócącej pary.
Haruno wstała, aby móc lepiej widzieć interwencję Nary. Sasuke podszedł do niej i uśmiechnął się do niemowlęcia, które na jego widok wybuchło śmiechem.
Spojrzała z uśmiechem na bruneta, następnie na dziecko na swoich rękach.
- Podobasz jej się- rzuciła widząc jak dziewczynka chwyta bruneta za palec i ściska najmocniej jak potrafi.
Ich uszu dobiegły wściekłe krzyki Temari, która wyperswadowywała Ino i Choujiemu ich zachowanie.
- Shikamaru, co robisz w domu, kiedy ona tak krzyczy?- zaśmiał się brunet, a mała Sakura mu zawtórowała.
- Robię wszystko, żeby nie doszło do takiej sytuacji- wyjaśnił z uśmiechem Nara.

Sakura uważnie przyglądała się jak Sasuke zabawia niemowlę i w jednej chwili poczuła ścisk w żołądku. Naszła ją wielka ochota, aby wtulić się w bruneta, jak dawniej, móc poczuć bicie jego serca, ciepło jego ciała.
Odgoniła od siebie te myśli i spojrzała w stronę Temari, która poskromiła temperament przyjaciół.
- Dobra jest- rzuciła z przekąsem widząc sukces blondynki- to ja zaryzykuję i pójdę po swoje rzeczy- podała niemowlę brunetowi i szybkim krokiem powędrowała w stronę samochodu, którym przyjechała. Jak najszybciej chciała uciec od osoby bruneta, aby uspokoić rozszalałe serce.
- Przyszłam po swoje rzeczy- rzuciła nieśmiało podchodząc do Akamichiego.
- No tak, jasne- uśmiechnął się serdecznie- wybacz, że musiałaś być świadkiem tej kłótni.
- Nie ma sprawy-  nie tylko ja byłam świadkiem waszej kłótni, przeleciało jej przez myśl.
Zapakowali resztę bagażu na pakę samochodu, jednak stali wciąż na podjeździe, rozmawiali i śmiali się zupełnie jakby mieli się rozejść do domów. Zupełnie jakby nie czekał na nich tydzień wspólnego urlopu w górach.
- Czeka nas dziewięć godzin jazdy- rzucił Sasuke dając znać, że będzie lepiej się zbierać- zajedziemy na stację benzynową i możemy ruszać.

-Oi, Sasuke- po sześciu godzinach jazdy na tylnim siedzeniu, Naruto zerwał się jak oparzony- minęło sześć godzin może przeniesiecie się z Sakurą na tylnie siedzenie?
- Sakura- poklepał śpiącą przyjaciółkę po ramieniu- idziesz do tyłu?- spytał, gdy tylko niemrawo otworzyła oczy.
- Nareszcie- westchnęła, wyciągając ręce i przeciągając się jak kotka.
Zatrzymał auto na poboczu, zaraz za nim zatrzymał się Chouji.
- Coś nie tak?- zdziwił się wychodząc z samochodu.
- Wszystko ok.- odpowiedział zmęczony- zamieniamy się miejscami- przeciągnął się, rozprostowując kości- wam też radzę, następne trzy godziny to jazda autostradą. Nie będzie możliwości żeby się zatrzymać.

Po kilku minutach rozprostowywania nóg i pogaduch z przyjaciółmi wsiedli na swoje miejsca i ruszyli w dalszą drogę.
- GPS pokazuje ci trasę do pewnej stacji benzynowej przed Yuuki- zaczął Sasuke- potem traci sygnał, obudź mnie to znowu wsiądę za kółko.
- Się rozumie- odpowiedział z uśmiechem blondyn włączając radio.
Sakura miała zamiar rozłożyć się na kanapie, jednak w ostatniej chwili przypomniała sobie, że nie jest sama. Sasuke był bardziej zmęczony od niej i pomimo to oparł się o szybę jakby mógł się tak wyspać.
- Połóż się- rzucił, zupełnie jakby widział zmieszanie na twarzy różowłosej, pomimo iż miał zamknięte oczy.
- Ty musisz być bardziej wypoczęty ode mnie.
- Kanapa jest na tyle duża, że możecie położyć się oboje- rzuciła Hinata- nie jest to najwygodniejsze, ale jednak wystarczająco żeby móc się wyspać.
- Dobra- odparła Sakura, ziewając- ale ja śpię z brzegu.
- Trzymaj- Sasuke ściągnął z siebie bluzę, którą założył z powodu klimatyzacji, która była włączona z powodu upału na zewnątrz, po czym złożył niedbale i podał ją Haruno - Naruto pożyczymy sobie twojego jaśka- rzucił do blondyna.
- Zabrałeś ze sobą poduszkę?- zaśmiała się kpiarsko różowłosa.
- Nie kpij- Uzumaki poczuł się urażony- to mój najlepszy przyjaciel w podróży.
- Cóż, teraz będzie naszym najlepszym przyjacielem- rzucił Sasuke rozkładając porzucony przez przyjaciół, na środkowym siedzeniu, koc. Ułożył się na prawym boku przykrywając się pledem do pasa. Czekał aż Sakura zrobi to samo.
Zanim zdążyła się zorientować, że znowu będzie znajdowała się w krępującej dla siebie sytuacji już leżała pod kocem, przykryta po samą szyję. Poczuła lekką ulgę, kiedy jego ręka nie spoczęła na jej udzie lub kiedy po prostu jej nie objął.
Z każdą chwilą miała wrażenie, że w samochodzie robi się coraz zimniej.
- Drżysz- usłyszała jego łagodny szept przy swoim uchu. Radio leciało na tyle głośno, że usłyszała to jedynie ona.
- Zimno- odpowiedziała starając się powstrzymać drżenie swojego ciała.
Sasuke objął ją ramieniem, przyciskając mocniej do siebie. W jednej chwili przestała marznąć, zupełnie jakby było jej zimno, tylko dlatego, że Uchiha jej nie przytulił.
- Lepiej?- od samego jego szeptu poczuła gęsią skórkę na całym swoim ciele, dziękując bogu, że miała na sobie bluzę z długim rękawem, dzięki czemu brunet nie mógł poczuć jak ciarki przebiegły przez jej ciało.
- Tak- odpowiedziała, starając się powstrzymać drżenie głosu.
Udało się jej zasnąć, pomimo nerwów, jakie nią szargały od środka.

Obudziła się, nie wiedziała ile dokładnie spała, jednak cieszyła się, że mogła odpocząć po sześciu godzinach gnieżdżenia się na przednim siedzeniu. Po chwili jej radość została przyćmiona bólem i mrowieniem w prawej ręce. Zdrętwiała. Nie chciała się kręcić, żeby obudzić Sasuke. Jednak nie miała zamiaru też leżeć na tej ręce. Radio wciąż grało na tyle głośno, że ani Naruto ani Hinata nie byli w stanie usłyszeć nic zza swoich pleców.
- Coś nie tak?- Uchiha musiał wyczuć jej spięcie.
- Ręka mi zdrętwiała- wycedziła.
- To się odwróć- rzucił jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Przez ułamek sekundy się zawahała, jednak w końcu musiała to zrobić, jeśli nie chciała wciąż spać na zdrętwiałej ręce. Chcąc to zrobić jak najzgrabniej odwróciła się na lewy bok, lądując twarzą w twarz ze swoim byłym. Miał zamknięte oczy, więc zaczęła mu się uważnie przypatrywać. Był przystojny osiem lat wcześniej, ale teraz wyglądał jak prawdziwy mężczyzna a nie jak chłopiec, który dopiero, co przebrnął przez trudny okres dojrzewania. Wstydziła się do tego przyznać, ale gdyby miała opisać swój ideał mężczyzny opisałaby właśnie jego- czemu mi się tak przyglądasz?- otworzył oczy spoglądając na nią zimnym wzrokiem.
- Nie przyglądam- na jej twarzy wystąpił rumieniec. Jest różnica pomiędzy przyglądaniem się, a przyglądaniem się i byciu na tym przyłapanym. Czuła się zażenowana- wydawało ci się- zamknęła oczy spuszczając niżej głowę z zamiarem ponownego zaśnięcia. Poczuła jak chwyta jej podbródek i zadziera do góry.
- Nie zdawało mi się.
- Miałeś zamknięte oczy skąd możesz wiedzieć, czy ci się przyglądałam- za wszelką cenę chciała wybrnąć z tej sytuacji obronną ręką.
- Znam cię- uśmiechnął się złowieszczo.
- Nie było cię przez osiem lat, co ty możesz o mnie wiedzieć- nie chciała tego powiedzieć, jednak nie potrafiła się powstrzymać. Przerażonym wzrokiem spojrzała na niego. Zraniła go, jej słowa go zabolały.
- Przepraszam- powiedział w momencie, kiedy to ona powinna przeprosić za swoje zachowanie- byłem głupim szczeniakiem, który za wszelką cenę chciał dosięgnąć marzeń.
- No i ci się udało- uśmiechnęła się pokrzepiająco.
- Co mi po nich przyszło jeśli nie miałem przy sobie najważniejszej osoby w moim życiu- po tych słowach jej serce zabiło bardzo mocno, jakby chciało się wyrwać z jej klatki piersiowej. Żałowała, że nie może mu na to pozwolić, jeśli tylko nie musiała by dalej patrzeć w oczy brunetowi. Pomimo to wciąż nie odrywała od nich oczu widząc, że jego zimne spojrzenie zmieniło się w pełne bólu i rozpaczy.
Żadne z nich nie odzywało się przez chwilę, aż w końcu Sasuke niespodziewanie pocałował różowłosą. Zszokowana nie wiedziała z początku, co się w ogóle dzieje, jednak po chwili zaczęła oddawać jego pocałunki upajając się smakiem jego ust. Jej rozsądek starał się dojść do głosu wciąż powtarzając jej „jesteście przyjaciółmi”. Słyszała go, jakby odległy, ale wyraźny głos wciąż mówiący jej, że nie powinni tego robić. Mimo to uciszyła go wmawiając sobie, że jeden pocałunek niczego nie zmieni. Że pomimo tego małego ekscesu wciąż zostaną jedynie przyjaciółmi.
Dała się ponieść emocjom i wsunęła rękę, jeszcze przed chwilą zbolałą, pod koszulkę bruneta przejeżdżając dłonią po jego torsie. Czuła pod swoimi palcami jego twarde mięśnie. Delikatnie przejechała paznokciami po jego skórze, a po jego ciele przebiegł dreszcz zadowolenia. A jednak, wciąż to lubił.
Przycisnął ją mocniej do siebie, po czym zjechał ręką na jej udo, by po chwili zjechać nią na pośladki. Kolanem delikatnie podniósł jej nogę wsuwając pod nią swoją, żeby móc jeszcze bardziej przybliżyć do siebie Sakurę.
Upajała się jego pocałunkami nie zastanawiając się nawet ile kobiet zostało nimi obdarowane, podczas, gdy ona całkowicie zapomniała o życiu seksualnym. Doszła jedynie do wniosku, że od ich ostatniego pocałunku stał się swego rodzaju mistrzem w owej profesji. Ciarki ją przeszły na samą myśl, co by z nią zrobił gdyby mu tylko pozwoliła.
Całkowicie zapomniała, że nie są w samochodzie sami. Że w każdej chwili z przedniego siedzenia może się do nich odwrócić Hinata lub Naruto, który wystarczyłoby, aby odwrócił lekko głowę, a zauważyłby całujących się przyjaciół. Racjonalna i trzeźwo myśląca Sakura gdzieś zniknęła, najprawdopodobniej została zepchnięta w daleki, ciemny kąt razem z rozsądkiem.
- Sasuke- radio nagle ucichło, a zza kierownicy spojrzał na nich Naruto- c-co wy tam robicie?!- krzyknął zdziwiony, zerkając to na drogę to na nich.
- Co?- zdziwiła się Hinata odwracając się do tyłu.
- Nic- odpowiedziała Sakura wstając. Jej rozsądek wrócił i pierwsza myśl, jaka przyszła jej do głowy to, że musi po przyjeździe na miejsce wyjaśnić z Sasuke, że ten pocałunek niczego nie może zmienić. A jak będzie musiała to powie mu, dlaczego nie ma zamiaru ponownie się z nim wiązać.
- Ta jasne- zaśmiał się Sasuke, opierając się na łokciu i spoglądając na przyjaciółkę.
- Co?- powtórzyła Hinata patrząc raz na Naruto raz na przyjaciół.
- Wymieniali się śliną, to!- krzyknął wściekły.
- I co się pieklisz?- spytał Sasuke, siadając i ubierając na siebie swoją bluzę.
- Na moim jaśku!- rzucił przyjacielowi wrogie spojrzenie, we wstecznym lusterku.
- Zwariowałaś?!- Sakurze udało się wyczytać z ruchu warg przyjaciółki.
- Chyba tak- odpowiedziała równie niemo.
W jednej chwili się przeraziła swojego zachowania. Obiecała sobie, że ona i Sasuke będą już tylko przyjaciółmi, że nigdy nie pozwoli mu się do siebie zbliżyć, a tu nie tylko pozwoliła mu się pocałować, ale poniosło ją. I kto wie jak daleko by zaszli gdyby Naruto im nie przeszkodził.
- Mów, czego chciałeś- rzucił ostro Sasuke, niezadowolony z tego, że przerwano mu pieszczoty z Sakurą.
- Kazałeś się obudzić. Ale skoro wolałeś inaczej spędzić ten czas…
- Do rzeczy!- nakazał nerwowo.
- Za chwilę będzie ta stacja benzynowa, o której mówiłeś- rzucił zjeżdżając z autostrady, jak nakazała nawigacja.
- Nareszcie, bo muszę do toalety- rzuciła niecierpliwie Hinata.

Pociągnęła przyjaciółkę za sobą do WC.
- Zwariowałaś?!- krzyknęła, kiedy tylko weszły do ubikacji- całowałaś się z nim?!
- Z kim?- w drzwiach stanęły Ino oraz Temari wraz z małą Sakurą.
- Z Sasuke!- krzyknęła brunetka.
- Całowałaś się z Sasuke?- zdziwiła się Temari podchodząc od stolika przeznaczonego specjalnie do przewijania dzieci- sądziłam, że jesteście przyjaciółmi.
- Bo jesteśmy!- rzuciła szybko różowłosa.
- Dlatego obściskiwaliście się na tylnim siedzeniu?!- drążyła temat Hinata- co ci strzeliło do głowy?!
- Przestań- Ino zastopowała kolejny wybuch brunetki- ona nie ma szesnastu lat, żeby zachowywać się jak cnotka.
- Ale sama sobie obiecała, że nigdy więcej nie zbliży się do Sasuke.
- A z tobą co, sama mówiłaś, że powinnam dać nam jeszcze jedną szansę- znerwicowana Sakura, stała pod ścianą starając się w jakiś sposób wymazać z pamięci to co właśnie uczyniła.
- Tak, ale, do cholery, powiedziałaś, że nigdy nie wejdziesz drugi raz do tej rzeki. Więc powinnam cię wspierać. A jak mam to niby robić jak ty odwalasz taki numer?!
- Uspokójcie się!- krzyknęła Temari, odwracając się w ich stronę.
- Ty, jesteś jak nadopiekuńcza matka- zwróciła się do Hyuugi- ty- spojrzała na Sakurę- skoro mówiłaś, że za nic w świecie nie wrócisz do niego, to dlaczego teraz sama sobie zaprzeczasz?
- Ha!- wyrwało się Hinacie.
- Ale- dała znać, że nie skończyła swojej wypowiedzi- Ino ma rację, Sakura nie ma szesnastu lat, żeby udawać słodką i niewinną dziewczynę.
- Ha!- tym razem Ino.
- Przestańcie - powiedziała spokojnie- po prostu dałam się ponieść emocjom. Nie mam zamiaru do niego wracać.

0 .:

Prześlij komentarz