~
Do Yuki?!~ usłyszała krzyk matki w słuchawce
telefonu~ zwariowaliście?! Przecież to
kawał drogi stąd, i do tego jeszcze tam jest wieczna zima.
- No właśnie- uśmiechnęła się- miła
odmiana po latach spędzonych na plaży w Sunie.
~
Skąd w ogóle wzięliście ten kuriozalny pomysł?
- Sasuke kupił tam domek letniskowy i
nas zaprosił.
~
Sasuke wrócił?~ w jednej chwili
przypomniała sobie, że nie miała okazji wspomnieć o tym matce~ kiedy?
- Jakiś miesiąc temu?- nie pamiętała
ile dokładnie minęło czasu od momentu, kiedy jej poukładane życie zaczęło
stawać na głowie- nie jestem do końca pewna.
~
I NIC MI NIE POWIEDZIAŁAŚ?!~ pani
Haruno krzyknęła tak głośno, że jej córka z przerażenia o mało nie upuściła
słuchawki telefonu.
- No wiesz, nie było okazji- starała
się usprawiedliwić.
~
Gdybyś dzwoniła do mnie częściej to by była okazja!!
- Gdybyście nie postanowili się
wyprowadzić to wiedziałabyś o wszystkim- odgryzła się.
~
Gdyby twój ojciec nie miał tak słabego zdrowia pewnie byśmy zostali~ w tle Sakura usłyszała pełen pretensji
wyrzut ojca: co znowu ja?!
- Jak wam się mieszka w Taki?- chciała
zmienić temat.
~
Ojciec czuje się o wiele lepiej, przywykliśmy już do ciągłego szumu rzeki.
Powinniście się kiedyś do nas wybrać, tutejsze onseny są po prostu wspaniałe~ starsza kobieta rozmarzyła się na samą myśl o
uzdrowiskach~ ale nie zmieniaj tematu!
Dlaczego Sasuke wrócił? Jak się czujesz?
- Nie wiem, dlaczego wrócił- zaczęła-
nie chwalił się tym nikomu. Chociaż za niedługo jego rodzice mają rocznicę
ślubu może, dlatego. A ja czuję się świetnie. Jestem zdrowa i niczego mi nie
brakuje.
~
Wiesz, że nie o tym mówię. Jak się czujesz z powodu jego powrotu?
- A jak mam się czuć? Wszystko w
porządku.
~
Sakuro, kochanie~ o nie, pomyślała, tylko nie matczyny ton. Sakura doskonale wiedziała, kiedy jej
matka miała zamiar ją pocieszyć, lub obdarować jedną ze swoich drogocennych
rad. Zawsze zaczynała wtedy zdanie od „Sakuro,
kochanie” i zawsze w tym samym, spokojnym i opanowanym tonem~ Sasuke od zawsze był twoją wielką
miłością, nie zdziwiłabym się gdybyś zaczęła wariować z powodu jego powrotu.
Zwłaszcza po tym, co ci zrobił.
- To było osiem lat temu, mamo-
zaczęła zażenowanym tonem- Sasuke był moją wielką, szczenięcą miłością-
położyła naciska na przed ostatnie słowo w tym zdaniu- a teraz jesteśmy już
dorośli i nie pamiętamy o dawnych problemach- skłamała chcąc za wszelką cenę
przekonać matkę, że raz na zawsze pogodziła się z odejściem Uchihy.
~
Skoro zapomniałaś o dawnych miłostkach to, dlaczego od momentu, kiedy z tobą
zerwał całkiem odseparowałaś się od świata zewnętrznego? I dlaczego u
licha nie mam jeszcze wnuka?!
- Bo twoja córka nie spotkała tego
jedynego, któremu pozwoliłaby się zapłodnić- odpowiedziała żartobliwie-
przestań naciskać, będziesz miała wnuka jak nadejdzie twój czas.
~
Czyli jakieś dziesięć lat po mojej śmierci~
zironizowała kobieta.
- Dobra mamo muszę kończyć- rzuciła
pospiesznie słysząc auto zatrzymujące się na podjeździe- Ino i Chouji
przyjechali, muszę się zbierać. Zadzwonię do ciebie jak dojedziemy na miejsce.
~Ino
i Chouji są razem?! Od kiedy…?!
- Pa mamo, ucałuj tatę- rozłączyła
się.
Chwyciła rączkę walizki, płaszcz i
torebkę, po czym otworzyła drzwi, za którymi już stał Chouji
- Cześć- uśmiechnęła się- już idę-
rzuciła ubierając botki.
- Wezmę torbę- odwzajemnił uśmiech, po
czym chwycił walizkę przyjaciółki i zaniósł ją do samochodu, wkładając ją do
bagażnika.
Trzy dni przeleciały nim zdążyli się
obejrzeć i nadszedł czas ich wyjazdu do Yuki.
- Nadal uważam, że to zły pomysł-
żaliła się Ino, kiedy jechali pod dom państwa Uchiha.
Ustalili, że Sakura, Sasuke, Hinata i
Naruto pojadą jego pickupem wraz z całym bagażem, a reszta będzie podróżować
autem Choujiego. Nikt nie widział innej opcji. W końcu było ich ośmioro plus
kilku tygodniowa córeczka Temari i Shikamaru. Gdyby nie zdecydowali się na
takie wyjście, a postanowili, by jechać zwykłymi sedanami każdy, prócz
kierowców, musiałby trzymać pod swoimi nogami, co najmniej jedną torbę, co nie
było wygodnym rozwiązaniem.
- Boli cię to, że nie będziesz mogła
poświecić ciałkiem, co?- zaśmiała się ironicznie Sakura, kiedy zatrzymali się
na obszernym podjeździe domu państwa Uchiha.
- Komu niby ma nim świecić?- spytał
nerwowo Chouji- jest w ciąży, powinna dbać o dziecko, a nie wylegiwać się na
słońcu.
- Uspokój się!- krzyknęła wściekła
blondynka- zachowujesz się jak ostatni kretyn!
Sakura wolała nie być świadkiem
dalszej wymiany zdań. Kiedy tylko Chouji zatrzymał auto, wysiadła z niego
podchodząc do reszty przyjaciół.
- Coś nie tak?- spytała zdziwiona
Hinata, widząc przerażoną minę różowłosej.
- Różnica zdań- wykrzywiła twarz w
lekkim grymasie, nie spoglądając nawet za siebie- po części chyba przeze mnie.
- Dlaczego?- zdziwiła się odwracając
wzrok od Naruto i Sasuke, który pakowali rzeczy na pakę czarnego Volkswagena Amaroka.
- Jak zwykle
dogadałam Ino, a Chouji się uniósł i tak dalej- rzuciła.
- Chouji uniósł się na ciebie?-
zdziwiła się Hyuuga.
- Nie- zaprzeczyła od razu- tak myślę-
zawahała się.
- Jaki ty jesteś nieznośny od kiedy
jestem w ciąży!- krzyknęła blondynka otwierając drzwi samochodu- chyba dostanę
nerwicy podczas tego wyjazdu!- wysiadła i trzasnęła drzwiami.
- Boje się o ciebie i dziecko, to
źle?!- Chouji zrobił to samo.
- Aż się boję spytać czy otworzy mi
bagażnik, abym mogła wyciągnąć swoje rzeczy- Sakura przygryzła paznokieć
kciuka, prawej ręki, spoglądając na kłócącą się parę.
- Ta, w sumie to chyba ja też.
Podeszły bliżej Naruto i Sasuke chcąc
uciec z pola rażenia, w razie gdyby z powodu kłótni przyjaciół miały zacząć
latać jakieś rzeczy.
- Co im?- spytał brunet kładąc jedną z
toreb pod nogi i wskazując na kłócącą się parę.
- Chyba przez przypadek wywołałam kłótnie-
Haruno uśmiechnęła się krzywo do bruneta.
- A to niby, w jaki sposób?- zdziwił
się Uzumaki.
- Dogryzłam Ino, że nie będzie mogła
świecić golizną, bo marudziła, że wyjazd do Yuki to zły pomysł- zaczęła- a
Chouji się uniósł, że ma dbać o dziecko, a nie się opalać. No i się zaczęło-
wskazała na przyjaciół.
- Ale z tego faceta cymbał- rzucił
zażenowany zachowaniem przyjaciela, Naruto.
- Troszczy się o dziecko i jego matkę,
to źle?- spytała Sakura, stając w obronie Choujiego
- Znam lepsze sposoby dbania o
narzeczoną niż ciągłe kłótnie- syknął brunet spoglądając ze wściekłością na
Akamichiego.
- Stara się- słaby uśmiech zagościł na
twarzy różowłosej.
- Coś mu nie wychodzi- skwitował jej
wypowiedź Naruto.
Na podjeździe, pomiędzy pickupem, a
samochodem Choujiego zaparkował Shikamaru. Z tylniego siedzenia wysiadła
Temari, która słysząc kłótnie narzeczonych wykrzywiła twarz w grymasie
niezadowolenia.
- Oni tak długo?- spytał Shikamaru
otwierając drzwi.
- Dopiero zaczęli- odpowiedziała
Hinata.
- Dajmy im jakieś pięć minut- Temari
wyciągnęła z nosidełka małą Sakurę- powinni się uspokoić.
- Wyciągnijcie rzeczy, zapakujemy je-
rzucił Naruto.
- To my za ten czas sobie spoczniemy
na schodach- uśmiechnęła się zadziornie Hinata, ciągnąc za sobą Sakurę.
Usiadły na chłodnych schodach
wyłożonych kafelkami spoglądając to na to jak Sasuke, Naruto i Shikamaru
pakowali rzeczy, to na kłótnie Ino i Choujiego, zastanawiając się, kiedy
skończą.
- Nie pytam, o co im poszło tym razem-
Temari przyłączyła się do przyjaciółek, trzymając na rękach swoje dziecko.
- Nie, nie pytaj- zawtórowały jej
wspólnie.
- Gotowe!- Sasuke zeskoczył z paki
samochodu podchodząc do dziewczyn.
- Ich czas się skończył- rzuciła
pewnie Temari- Sakura, przytrzymaj ją- podała różowłosej swoją córeczkę, po
czym skierowała się w stronę kłócącej pary.
Haruno wstała, aby móc lepiej widzieć
interwencję Nary. Sasuke podszedł do niej i uśmiechnął się do niemowlęcia,
które na jego widok wybuchło śmiechem.
Spojrzała z uśmiechem na bruneta,
następnie na dziecko na swoich rękach.
- Podobasz jej się- rzuciła widząc jak
dziewczynka chwyta bruneta za palec i ściska najmocniej jak potrafi.
Ich uszu dobiegły wściekłe krzyki
Temari, która wyperswadowywała Ino i Choujiemu ich zachowanie.
- Shikamaru, co robisz w domu, kiedy
ona tak krzyczy?- zaśmiał się brunet, a mała Sakura mu zawtórowała.
- Robię wszystko, żeby nie doszło do
takiej sytuacji- wyjaśnił z uśmiechem Nara.
Sakura uważnie przyglądała się jak
Sasuke zabawia niemowlę i w jednej chwili poczuła ścisk w żołądku. Naszła ją wielka
ochota, aby wtulić się w bruneta, jak dawniej, móc poczuć bicie jego serca,
ciepło jego ciała.
Odgoniła od siebie te myśli i
spojrzała w stronę Temari, która poskromiła temperament przyjaciół.
- Dobra jest- rzuciła z przekąsem
widząc sukces blondynki- to ja zaryzykuję i pójdę po swoje rzeczy- podała
niemowlę brunetowi i szybkim krokiem powędrowała w stronę samochodu, którym
przyjechała. Jak najszybciej chciała uciec od osoby bruneta, aby uspokoić
rozszalałe serce.
- Przyszłam po swoje rzeczy- rzuciła
nieśmiało podchodząc do Akamichiego.
- No tak, jasne- uśmiechnął się
serdecznie- wybacz, że musiałaś być świadkiem tej kłótni.
- Nie ma sprawy- nie
tylko ja byłam świadkiem waszej kłótni, przeleciało jej przez myśl.
Zapakowali resztę bagażu na pakę samochodu,
jednak stali wciąż na podjeździe, rozmawiali i śmiali się zupełnie jakby mieli
się rozejść do domów. Zupełnie jakby nie czekał na nich tydzień wspólnego
urlopu w górach.
- Czeka nas dziewięć godzin jazdy-
rzucił Sasuke dając znać, że będzie lepiej się zbierać- zajedziemy na stację
benzynową i możemy ruszać.
-Oi, Sasuke- po sześciu godzinach
jazdy na tylnim siedzeniu, Naruto zerwał się jak oparzony- minęło sześć godzin
może przeniesiecie się z Sakurą na tylnie siedzenie?
- Sakura- poklepał śpiącą przyjaciółkę
po ramieniu- idziesz do tyłu?- spytał, gdy tylko niemrawo otworzyła oczy.
- Nareszcie- westchnęła, wyciągając
ręce i przeciągając się jak kotka.
Zatrzymał auto na poboczu, zaraz za
nim zatrzymał się Chouji.
- Coś nie tak?- zdziwił się wychodząc
z samochodu.
- Wszystko ok.- odpowiedział zmęczony-
zamieniamy się miejscami- przeciągnął się, rozprostowując kości- wam też radzę,
następne trzy godziny to jazda autostradą. Nie będzie możliwości żeby się
zatrzymać.
Po kilku minutach rozprostowywania nóg
i pogaduch z przyjaciółmi wsiedli na swoje miejsca i ruszyli w dalszą drogę.
- GPS pokazuje ci trasę do pewnej
stacji benzynowej przed Yuuki- zaczął Sasuke- potem traci sygnał, obudź mnie to
znowu wsiądę za kółko.
- Się rozumie- odpowiedział z
uśmiechem blondyn włączając radio.
Sakura miała zamiar rozłożyć się na
kanapie, jednak w ostatniej chwili przypomniała sobie, że nie jest sama. Sasuke
był bardziej zmęczony od niej i pomimo to oparł się o szybę jakby mógł się tak
wyspać.
- Połóż się- rzucił, zupełnie jakby
widział zmieszanie na twarzy różowłosej, pomimo iż miał zamknięte oczy.
- Ty musisz być bardziej wypoczęty ode
mnie.
- Kanapa jest na tyle duża, że możecie
położyć się oboje- rzuciła Hinata- nie jest to najwygodniejsze, ale jednak
wystarczająco żeby móc się wyspać.
- Dobra- odparła Sakura, ziewając- ale
ja śpię z brzegu.
- Trzymaj- Sasuke ściągnął z siebie
bluzę, którą założył z powodu klimatyzacji, która była włączona z powodu upału
na zewnątrz, po czym złożył niedbale i podał ją Haruno - Naruto pożyczymy sobie
twojego jaśka- rzucił do blondyna.
- Zabrałeś ze sobą poduszkę?- zaśmiała
się kpiarsko różowłosa.
- Nie kpij- Uzumaki poczuł się
urażony- to mój najlepszy przyjaciel w podróży.
- Cóż, teraz będzie naszym najlepszym
przyjacielem- rzucił Sasuke rozkładając porzucony przez przyjaciół, na
środkowym siedzeniu, koc. Ułożył się na prawym boku przykrywając się pledem do
pasa. Czekał aż Sakura zrobi to samo.
Zanim zdążyła się zorientować, że
znowu będzie znajdowała się w krępującej dla siebie sytuacji już leżała pod
kocem, przykryta po samą szyję. Poczuła lekką ulgę, kiedy jego ręka nie
spoczęła na jej udzie lub kiedy po prostu jej nie objął.
Z każdą chwilą miała wrażenie, że w
samochodzie robi się coraz zimniej.
- Drżysz- usłyszała jego łagodny szept
przy swoim uchu. Radio leciało na tyle głośno, że usłyszała to jedynie ona.
- Zimno- odpowiedziała starając się
powstrzymać drżenie swojego ciała.
Sasuke objął ją ramieniem,
przyciskając mocniej do siebie. W jednej chwili przestała marznąć, zupełnie
jakby było jej zimno, tylko dlatego, że Uchiha jej nie przytulił.
- Lepiej?- od samego jego szeptu
poczuła gęsią skórkę na całym swoim ciele, dziękując bogu, że miała na sobie
bluzę z długim rękawem, dzięki czemu brunet nie mógł poczuć jak ciarki
przebiegły przez jej ciało.
- Tak- odpowiedziała, starając się
powstrzymać drżenie głosu.
Udało się jej zasnąć, pomimo nerwów,
jakie nią szargały od środka.
Obudziła się, nie wiedziała ile
dokładnie spała, jednak cieszyła się, że mogła odpocząć po sześciu godzinach
gnieżdżenia się na przednim siedzeniu. Po chwili jej radość została
przyćmiona bólem i mrowieniem w prawej ręce. Zdrętwiała. Nie chciała się
kręcić, żeby obudzić Sasuke. Jednak nie miała zamiaru też leżeć na tej ręce.
Radio wciąż grało na tyle głośno, że ani Naruto ani Hinata nie byli w stanie
usłyszeć nic zza swoich pleców.
- Coś nie tak?- Uchiha musiał wyczuć
jej spięcie.
- Ręka mi zdrętwiała- wycedziła.
- To się odwróć- rzucił jakby to była
najbardziej oczywista rzecz na świecie. Przez ułamek sekundy się zawahała,
jednak w końcu musiała to zrobić, jeśli nie chciała wciąż spać na zdrętwiałej
ręce. Chcąc to zrobić jak najzgrabniej odwróciła się na lewy bok, lądując
twarzą w twarz ze swoim byłym. Miał zamknięte oczy, więc zaczęła mu się uważnie
przypatrywać. Był przystojny osiem lat wcześniej, ale teraz wyglądał jak
prawdziwy mężczyzna a nie jak chłopiec, który dopiero, co przebrnął przez
trudny okres dojrzewania. Wstydziła się do tego przyznać, ale gdyby miała
opisać swój ideał mężczyzny opisałaby właśnie jego- czemu mi się tak
przyglądasz?- otworzył oczy spoglądając na nią zimnym wzrokiem.
- Nie przyglądam- na jej twarzy
wystąpił rumieniec. Jest różnica pomiędzy przyglądaniem się, a przyglądaniem
się i byciu na tym przyłapanym. Czuła się zażenowana- wydawało ci się- zamknęła
oczy spuszczając niżej głowę z zamiarem ponownego zaśnięcia. Poczuła jak chwyta
jej podbródek i zadziera do góry.
- Nie zdawało mi się.
- Miałeś zamknięte oczy skąd możesz
wiedzieć, czy ci się przyglądałam- za wszelką cenę chciała wybrnąć z tej
sytuacji obronną ręką.
- Znam cię- uśmiechnął się
złowieszczo.
- Nie było cię przez osiem lat, co ty
możesz o mnie wiedzieć- nie chciała tego powiedzieć, jednak nie potrafiła się
powstrzymać. Przerażonym wzrokiem spojrzała na niego. Zraniła go, jej słowa go
zabolały.
- Przepraszam- powiedział w momencie,
kiedy to ona powinna przeprosić za swoje zachowanie- byłem głupim szczeniakiem,
który za wszelką cenę chciał dosięgnąć marzeń.
- No i ci się udało- uśmiechnęła się
pokrzepiająco.
- Co mi po nich przyszło jeśli nie
miałem przy sobie najważniejszej osoby w moim życiu- po tych słowach jej serce
zabiło bardzo mocno, jakby chciało się wyrwać z jej klatki piersiowej.
Żałowała, że nie może mu na to pozwolić, jeśli tylko nie musiała by dalej
patrzeć w oczy brunetowi. Pomimo to wciąż nie odrywała od nich oczu widząc, że
jego zimne spojrzenie zmieniło się w pełne bólu i rozpaczy.
Żadne z nich nie odzywało się przez
chwilę, aż w końcu Sasuke niespodziewanie pocałował różowłosą. Zszokowana nie
wiedziała z początku, co się w ogóle dzieje, jednak po chwili zaczęła oddawać
jego pocałunki upajając się smakiem jego ust. Jej rozsądek starał się dojść do
głosu wciąż powtarzając jej „jesteście
przyjaciółmi”. Słyszała go, jakby odległy, ale wyraźny głos wciąż mówiący
jej, że nie powinni tego robić. Mimo to uciszyła go wmawiając sobie, że jeden
pocałunek niczego nie zmieni. Że pomimo tego małego ekscesu wciąż zostaną
jedynie przyjaciółmi.
Dała się ponieść emocjom i wsunęła
rękę, jeszcze przed chwilą zbolałą, pod koszulkę bruneta przejeżdżając dłonią
po jego torsie. Czuła pod swoimi palcami jego twarde mięśnie. Delikatnie
przejechała paznokciami po jego skórze, a po jego ciele przebiegł dreszcz
zadowolenia. A jednak, wciąż to lubił.
Przycisnął ją mocniej do siebie, po
czym zjechał ręką na jej udo, by po chwili zjechać nią na pośladki. Kolanem
delikatnie podniósł jej nogę wsuwając pod nią swoją, żeby móc jeszcze bardziej przybliżyć
do siebie Sakurę.
Upajała się jego pocałunkami nie zastanawiając
się nawet ile kobiet zostało nimi obdarowane, podczas, gdy ona całkowicie
zapomniała o życiu seksualnym. Doszła jedynie do wniosku, że od ich ostatniego
pocałunku stał się swego rodzaju mistrzem w owej profesji. Ciarki ją przeszły
na samą myśl, co by z nią zrobił gdyby mu tylko pozwoliła.
Całkowicie zapomniała, że nie są w
samochodzie sami. Że w każdej chwili z przedniego siedzenia może się do nich
odwrócić Hinata lub Naruto, który wystarczyłoby, aby odwrócił lekko głowę, a
zauważyłby całujących się przyjaciół. Racjonalna i trzeźwo myśląca Sakura
gdzieś zniknęła, najprawdopodobniej została zepchnięta w daleki, ciemny kąt
razem z rozsądkiem.
- Sasuke- radio nagle ucichło, a zza
kierownicy spojrzał na nich Naruto- c-co wy tam robicie?!- krzyknął zdziwiony,
zerkając to na drogę to na nich.
- Co?- zdziwiła się Hinata odwracając
się do tyłu.
- Nic- odpowiedziała Sakura wstając.
Jej rozsądek wrócił i pierwsza myśl, jaka przyszła jej do głowy to, że musi po
przyjeździe na miejsce wyjaśnić z Sasuke, że ten pocałunek niczego nie może
zmienić. A jak będzie musiała to powie mu, dlaczego nie ma zamiaru ponownie się
z nim wiązać.
- Ta jasne- zaśmiał się Sasuke,
opierając się na łokciu i spoglądając na przyjaciółkę.
- Co?- powtórzyła Hinata patrząc raz
na Naruto raz na przyjaciół.
- Wymieniali się śliną, to!- krzyknął
wściekły.
- I co się pieklisz?- spytał Sasuke,
siadając i ubierając na siebie swoją bluzę.
- Na moim jaśku!- rzucił przyjacielowi
wrogie spojrzenie, we wstecznym lusterku.
- Zwariowałaś?!- Sakurze udało się
wyczytać z ruchu warg przyjaciółki.
- Chyba tak- odpowiedziała równie
niemo.
W jednej chwili się przeraziła swojego
zachowania. Obiecała sobie, że ona i Sasuke będą już tylko przyjaciółmi, że
nigdy nie pozwoli mu się do siebie zbliżyć, a tu nie tylko pozwoliła mu się
pocałować, ale poniosło ją. I kto wie jak daleko by zaszli gdyby Naruto im nie
przeszkodził.
- Mów, czego chciałeś- rzucił ostro
Sasuke, niezadowolony z tego, że przerwano mu pieszczoty z Sakurą.
- Kazałeś się obudzić. Ale skoro
wolałeś inaczej spędzić ten czas…
- Do rzeczy!- nakazał nerwowo.
- Za chwilę będzie ta stacja
benzynowa, o której mówiłeś- rzucił zjeżdżając z autostrady, jak nakazała
nawigacja.
- Nareszcie, bo muszę do toalety-
rzuciła niecierpliwie Hinata.
Pociągnęła przyjaciółkę za sobą do WC.
- Zwariowałaś?!- krzyknęła, kiedy
tylko weszły do ubikacji- całowałaś się z nim?!
- Z kim?- w drzwiach stanęły Ino oraz
Temari wraz z małą Sakurą.
- Z Sasuke!- krzyknęła brunetka.
- Całowałaś się z Sasuke?- zdziwiła
się Temari podchodząc od stolika przeznaczonego specjalnie do przewijania
dzieci- sądziłam, że jesteście przyjaciółmi.
- Bo jesteśmy!- rzuciła szybko
różowłosa.
- Dlatego obściskiwaliście się na
tylnim siedzeniu?!- drążyła temat Hinata- co ci strzeliło do głowy?!
- Przestań- Ino zastopowała kolejny
wybuch brunetki- ona nie ma szesnastu lat, żeby zachowywać się jak cnotka.
- Ale sama sobie obiecała, że nigdy
więcej nie zbliży się do Sasuke.
- A z tobą co, sama mówiłaś, że
powinnam dać nam jeszcze jedną szansę- znerwicowana Sakura, stała pod ścianą
starając się w jakiś sposób wymazać z pamięci to co właśnie uczyniła.
- Tak, ale, do cholery, powiedziałaś,
że nigdy nie wejdziesz drugi raz do tej rzeki. Więc powinnam cię wspierać. A
jak mam to niby robić jak ty odwalasz taki numer?!
- Uspokójcie się!- krzyknęła Temari,
odwracając się w ich stronę.
- Ty, jesteś jak nadopiekuńcza matka-
zwróciła się do Hyuugi- ty- spojrzała na Sakurę- skoro mówiłaś, że za nic w
świecie nie wrócisz do niego, to dlaczego teraz sama sobie zaprzeczasz?
- Ha!- wyrwało się Hinacie.
- Ale- dała znać, że nie skończyła
swojej wypowiedzi- Ino ma rację, Sakura nie ma szesnastu lat, żeby udawać
słodką i niewinną dziewczynę.
- Ha!- tym razem Ino.
- Przestańcie - powiedziała
spokojnie- po prostu dałam się ponieść emocjom. Nie mam zamiaru do niego
wracać.
0 .:
Prześlij komentarz