Był
bezczelny! Jak mógł zadać mi takie pytanie?!
Pragnę
czy pożądam?! Ha! Już dawno przestałam go pragnąć! Jakieś osiem lat temu, kiedy
to po prostu mnie zostawił i postanowił spełnić swoje marzenia!
Pyszałek!
Stałam
po prysznicem dobre piętnaście minut, wpatrując się w martwy punkt. Przez ten
kwadrans zaczęłam się zastanawiać dogłębniej nad jego pytaniem. Czy go
pożądałam? Chyba jednak pozostawię to pytanie bez odpowiedzi. Wolałam o tym po
prostu nie myśleć.
Na
pewno go wciąż kochałam. Uświadomiłam to sobie poprzedniej nocy, kiedy prawie
płaczliwym tonem powiedział mi, że jestem jedyną „rzeczą”, jakiej mu potrzeba,
aby jego życie było idealne. Zdałam sobie sprawę, że to działa w obie strony.
Ja również potrzebowałam jego osoby w moim życiu. Jednak…
Czy
chciałam, aby wrócił? No cóż, jakaś część mnie na pewno pragnęła, aby jego
osoba, znów była w pobliżu. Jednak coś nie dawało mi spokoju.
Miałam wrażenie, że jak znowu się zwiążemy to ponownie złamie mi serce. A
tym razem bym sobie nie poradziła. Poprzedni raz, kiedy po prostu odszedł dużo
mnie kosztował. Zmieniłam się całkowicie, żeby tylko sobie poradzić z tą
sytuacją.
A
co jeśli sobie nie poradziłam? Jeśli tylko udawałam, że tak jest? Mogłam tylko
grać.
Jeśli
tak było, to ta gra nawet mnie wydawała się bardzo realistyczna.
Wystarczy.
Wyszłam spod prysznica i owijając się szczelnie i mocno kremowym, bawełnianym
ręcznikiem, spojrzałam w lustro nad umywalką.
Weź
się w garść! Zganiłam się w myślach. Ostatnie, czego chciałam i potrzebowałam
to roztargnienie z powodu dawnej, szczenięcej miłości.
Wzięłam
kilka wdechów i wyszłam z łazienki.
Stanęłam
pod ścianą jak wryta, kiedy zauważyłam siedzącego na łóżku Sasuke. Wpatrywał
się w podłogę pod swoimi nogami, jakby rozmyślał nad czymś. Jakby bił się z
myślami.
Chwyciłam
mocniej ręcznik, jakby zaraz sam miał ze mnie spaść i wydusiłam z siebie:
-
Sasuke? Co ty tutaj robisz?
Nie
odpowiedział nic. Po prostu zerwał się jak poparzony i podszedł do mnie.
Chwycił za ramiona i przycisnął do ściany, całując namiętnie.
Przez
pierwsze sekundy w ogóle nie wiedziałam, co się dzieje. Co powinnam zrobić?
Ostatecznie jednak pożądanie zwyciężyło. Kiedy zaczęłam oddawać pocałunki,
Sasuke stał się śmielszy ze swoimi pieszczotami.
Zarzuciłam
mu ręce na szyję, wplatając palce w jego włosy.
Uwielbiałam
jego włosy, od zawsze na zawsze. Były wspaniałe, sama po prostu nie wiem,
czemu.
Zjechał
dłońmi po moich ramionach, przez talię do pośladków chwytając je władczo.
Podniósł mnie, jakbym nie ważyła prawie nic, pozwalając abym oplotła go w pasie
nogami.
Wiedziałam,
do czego to prowadzi. I wiedziałam, że jeśli miałam się wycofać to właśnie w
tej chwili.
Ale
jednak tego nie zrobiłam. Nie umiałam się powstrzymać. Nie chciałam.
-
Pragnę cię i pożądam- wyszeptał gdzieś pomiędzy naszymi pocałunkami- kocham
cię- dodał po chwili.
Te
słowa o wszystkim zadecydowały.
-
Kocham cię- odpowiedziałam szczerze- kocham.
Rękami
osunęłam się na jego tors, po czym pociągnęłam jego koszulkę, aby ją ściągnąć.
Aby nie stawiać mnie na ziemi, przycisnął mnie mocniej do ściany, kiedy
ściągałam z niego t-shirt. Natychmiast, kiedy tylko wylądował na podłodze,
powróciliśmy do całowania.
Nadal
miałam na sobie ręcznik. Najwyraźniej pamiętał, jeszcze z czasów naszej
młodości, że nie lubiłam, kiedy to mnie rozbierał pierwszą. Czułam się zbyt
zażenowana, że ja jestem naga a on jeszcze jest ubrany. Pomimo iż ręcznika nie
można było zaliczyć do odzienia, które zakrywałoby wszystko czułam się jak
osiem lat wcześniej, kiedy jak już coś robił, to robił to w taki sposób abym to
ja była usatysfakcjonowana najbardziej.
Resztę
pamiętam jak przez mgłę. Pod ścianą. Komoda, stolik nocny, łóżko.
Dziki
seks we wszystkich możliwych miejscach, wszystkich możliwych meblach, na jakich
tylko można „to” robić.
Obudziły ją jasne promienie słońca
wpadające przez okno, oraz mocny zapach kawy. Nieśmiało otworzyła oczy, mrużąc
je z powodu rażących promieni.
- Witaj słońce- usłyszała znajomy
głos. Wiedziała, kto to i wiedziała, co się stało. W jednej chwili zaczęła
panikować i cieszyć z tego, co między nimi zaszło.
Panikowała, bo wiedziała, że jego
uczucia są pewniejsze niż jej. Cieszyła się, bo chciała tego, od kiedy wrócił,
z czego zdała sobie sprawę dopiero poprzedniej nocy.
Spojrzała na niego. Siedział na fotelu
pod oknem, a na stoliku obok stała taca ze śniadaniem, które dla niej przyniósł
oraz mocna kawa, której intensywny zapach tak czuła.
- No cześć- przeciągnęła się jak kotka,
uśmiechając się lekko.
- Jak się spało?- spoglądał na nią z
cwaniackim uśmiechem. Miała ochotę zapaść się pod ziemie, bo wiedziała co
chodzi mu po głowie.
- Nie za dobrze- przewróciła się na
bok- prawie w ogóle nie spałam.
- To tak jak ja- wstał z fotela i
podszedł do niej- jednak jakoś nie jestem śpiący- pochylił się nad nią i ją
pocałował- śniadanie i kawa są na stole- wyprostował się i skierował do drzwi.
- Idziesz gdzieś?- zdziwiła się.
- Rano zawsze trenuje- odpowiedział,
po czym zniknął za drzwiami.
Trenuje? Uśmiechnęła się do siebie kładąc na wznak.
Czego się spodziewała? Że będzie miał tak umięśnione ciało od słuchania Franka
Sinatry?! Uśmiechnęła się do siebie przypominając sobie jak miło było móc
dotykać jego nagie i wspaniale zbudowane ciało.
Przestań
już tak o nim myśleć, dziewczyno!
Skarciła się. Wstała z łóżka i znalazła leżący na podłodze ręcznik, którym od
razu się owinęła na wypadek gdyby któraś z dziewczyn miała zamiar wpaść do niej
z poranną wizytą. Wyciągnęła z torby bieliznę oraz jakieś świeże ubrania i
powędrowała pod prysznic.
Czuła się wspaniale. W końcu się
wykąpała, po całej tej drodze, jaką musieli przejechać do Yuuki. Jadła
przepyszne śniadanie i popijając je kawą, zastanawiała się, kiedy to Sasuke
stał się takim dobrym kucharzem. To był pierwszy raz, kiedy zrobił coś do
jedzenia co smakowało… jak jedzenie. Po raz kolejny wzięła łyk kawy. Zimna. I
pomimo, że nigdy wcześniej by takiej kawy nie wypiła, teraz w ogóle jej nie
przeszkadzało, rozkoszując się jej smakiem. W końcu to Sasuke ją przygotował.
Ubrała się w swoje ulubione, znoszone,
jeansy i koszulkę na ramiączkach. Co teraz powinna ze sobą zrobić?
Ze złośliwym uśmiechem na twarzy
wyszła z pokoju kierując się w stronę… no właśnie gdzie powinna iść, jeśli
chciałaby dojść do siłowni? Jeśli w ogóle tutaj taka jest. Skąd miała pewność,
że Sasuke nie postanowił potrenować na dworze w przerażającym ją mrozie?
Mimo to postanowiła zejść najniżej jak
się tylko da z zamiarem przeszukania każdego pokoju, wszystko żeby tylko
znaleźć Sasuke. No, ale co wtedy? Powie mu cześć
i wyjdzie? Wymyśli coś na poczekaniu.
W końcu po długim czasie błądzenia po
domu trafiła pod wielkie drzwi, które prowadziły do siłowni. Skąd wiedziała?
Zza drzwi dało się słyszeć odgłosy uderzeń o skórzany worek wypełniony najprawdopodobniej
piaskiem.
Gdy sięgała do klamki zastygła w
bezruchu. Czy na pewno chciała dalej w to brnąć? Po co w ogóle tu przyszła? Dla
siebie, to pewne. Ale dlaczego? Czego oczekiwała? Kolejnego spontanicznego
seksu? Nie, to nie możliwe. Po prostu chce z nim porozmawiać, że to, co zaszło
między nimi zeszłej nocy w ogóle nie powinno mieć miejsca. Że to była pomyłka,
której już nie powtórzą.
Wzięła głęboki oddech i nacisnęła na
klamkę.
Miała rację trenował przy worku. O
mało, co kolana się pod nią nie ugięły, kiedy zobaczyła strużki potu ociekające
po jego umięśnionym i nagim torsie.
- Sakura?- zdziwił się widząc ją
stojącą w drzwiach.
Bez słowa zamknęła za sobą drzwi i
podbiegła do bruneta wskakując na niego, obejmując tym samym nogami w pasie.
Zaczęła go namiętnie całować. Zapomniała o pomyłce
z poprzedniej nocy. Zapomniała, że to miało się więcej nie powtórzyć.
- Gdyby Karin się o tym dowiedziała,
zabiłaby mnie- rzucił żartobliwie Sasuke, kiedy wychodzili z siłowni.
Karin?!
Więc coś między nimi jest!
- Dlaczego?- starała się brzmieć
naturalnie, na spokojną i opanowaną. W rzeczywistości szargały nią wszelkie
negatywne odczucia. Miała ochotę się popłakać, pomimo że nie usłyszała jeszcze
odpowiedzi.
- Obiecałem jej, że przez ten wyjazd
nie stracę formy.
- Nadal nie rozumiem.
- Nie chciała się zgodzić na ten
wyjazd, twierdząc że nie będę ćwiczył- zaczął brunet- ale jak jej obiecałem, że
codziennie rano poświęcę dwie godziny na ćwiczenia to zmieniła zdanie.
- A co ona mam do tego?- Sakura była
lekko oburzona zachowaniem Karin.
- To mój trener- odpowiedział krótko
Uchiha.
- Trener?- spojrzała na niego spod
byka- chcesz powiedzieć, że okularnica która panikowała z powodu twojej rany
jest twoim trenerem?
- W zasadzie to sam sobie jestem
trenerem, ale ona mnie pilnuje, żebym nie wyszedł z wprawy i motywuje mnie
psychicznie przed każdą walką- wyjaśnił.
- Aha- rzuciła tylko.
Był dla niej jak narkotyk. Przez osiem
lat była na głodzie a teraz, kiedy jej ulubiony drag wrócił do jej życia nie
potrafiła się powstrzymać przed kolejnymi jego dawkami. Chciała go i wiedziała,
że on też jej chce. Byli od siebie uzależnieni, pragnęli się wzajemnie.
Nie wiedziała czy powinna powiedzieć
Hinacie o tym, co między nimi zaszło. Obiecała jej wspierać ją w każdej jej
decyzji, a w tej chwili właśnie potrzebowała obiektywnej wypowiedzi.
Potrzebowała bezstronności Temari. Ona, jako jedyna nie znała Sasuke wcześniej
i ona, jako jedyna najtrzeźwiej myśli w całym ich towarzystwie. Kto inny mógłby
jej pomóc? Hinata by ją po prostu wysłuchała i powiedziała: „Będę przy tobie choćby nie wiem co”. Ino
i Naruto powiedzieliby: „Idź na całość!”;
Shikamaru by o to nie dbał, podobnie z resztą jak Chouji. Jedynie ta blondynka
z Suny mogła powiedzieć jej coś co by jej pomogło w podjęciu jakiejkolwiek
decyzji.
Było jednak za wcześnie, żeby tak po
prostu wejść do nich do sypialni, zbudzić po i tak nieprzespanej nocy i
wyprosić Shikamaru z łóżka tylko po to by pogadać z jego żoną. Skierowała się
do kuchni. Sama. Sasuke poszedł do swojego pokoju wziąć prysznic.
Ku swojemu zaskoczeniu odkryła, że w
kuchni siedzą Temari i Ino.
- O, cóż za miła niespodzianka-
uśmiechnęła się z przyjaciółkami i podeszła do ekspresu z kawą. Tym razem
potrzebowała gorącej kawy. Takiej, która da jej porządnego kopa kofeiny.
- Ty już nie śpisz?- zdziwiła się
Temari- wczoraj siedzieliście do dość późnej godziny.
- Cóż, nie sypiam za długo- usiadła
przy stole- a co z wami?- upiła łyk kawy ciesząc się jej smakiem.
- Mnie obudziła moja córka- zaczęła
Temari.
- Poranne mdłości- rzuciła Ino kiedy
różowłosa skierowała na nią swój wzrok.
- I przyszłaś zwymiotować do kuchni?-
spytała sarkastycznie Haruno.
- Nie. Zwymiotowałam w łazience, a że
nie mogłam spać przyszłam napić się herbaty- udała oburzoną.
- Wiesz co jest najlepsze na mdłości…-
zaczęła Nara. Jednak Sakura jej nie słuchała, wyłączyła się. Nie docierały do
niej żadne słowa wypowiadane przez przyjaciółki.
- Przespałam się z Sasuke- rzuciła w
końcu.
Obie jak na komendę zamilkły i
spojrzały na nią zdziwione.
- Co zrobiłaś?- spytała się Ino,
niedowierzając w to, co właśnie usłyszała.
- Przespałam się z Sasuke- powtórzyła
wpatrując się w pustą przestrzeń przed sobą- i nie wiem, co mam teraz zrobić?-
spoglądała to na Ino to na Temari.
Nastała cisza, którą po chwili
przerwała Ino.
- Nie możesz oczekiwać od nas, że
powiemy ci, co masz robić- spojrzała na kubek z herbatą- sama musisz podjąć tą
decyzję.
Była w szoku. Ino stała się
obiektywna.
- Lubię Sasuke- rzuciła
Temari- jest bardzo sympatyczny i widać, że mu na tobie zależy. Wiem, że w
przeszłości bardzo cię skrzywdził, ale czasem powinniśmy odstawić stare waśnie
na bok i zacząć nowe życie.
0 .:
Prześlij komentarz