2011/09/17

#014 - Czasem powinniśmy odstawić stare waśnie i zacząć nowe życie

Był bezczelny! Jak mógł zadać mi takie pytanie?!
Pragnę czy pożądam?! Ha! Już dawno przestałam go pragnąć! Jakieś osiem lat temu, kiedy to po prostu mnie zostawił i postanowił spełnić swoje marzenia!
Pyszałek!
Stałam po prysznicem dobre piętnaście minut, wpatrując się w martwy punkt. Przez ten kwadrans zaczęłam się zastanawiać dogłębniej nad jego pytaniem. Czy go pożądałam? Chyba jednak pozostawię to pytanie bez odpowiedzi. Wolałam o tym po prostu nie myśleć.
Na pewno go wciąż kochałam. Uświadomiłam to sobie poprzedniej nocy, kiedy prawie płaczliwym tonem powiedział mi, że jestem jedyną „rzeczą”, jakiej mu potrzeba, aby jego życie było idealne. Zdałam sobie sprawę, że to działa w obie strony. Ja również potrzebowałam jego osoby w moim życiu. Jednak…
Czy chciałam, aby wrócił? No cóż, jakaś część mnie na pewno pragnęła, aby jego osoba, znów była w pobliżu. Jednak coś nie dawało mi spokoju. Miałam wrażenie, że jak znowu się zwiążemy to ponownie złamie mi serce. A tym razem bym sobie nie poradziła. Poprzedni raz, kiedy po prostu odszedł dużo mnie kosztował. Zmieniłam się całkowicie, żeby tylko sobie poradzić z tą sytuacją.
A co jeśli sobie nie poradziłam? Jeśli tylko udawałam, że tak jest? Mogłam tylko grać.
Jeśli tak było, to ta gra nawet mnie wydawała się bardzo realistyczna.
Wystarczy. Wyszłam spod prysznica i owijając się szczelnie i mocno kremowym, bawełnianym ręcznikiem, spojrzałam w lustro nad umywalką.
Weź się w garść! Zganiłam się w myślach. Ostatnie, czego chciałam i potrzebowałam to roztargnienie z powodu dawnej, szczenięcej miłości.
Wzięłam kilka wdechów i wyszłam z łazienki.
Stanęłam pod ścianą jak wryta, kiedy zauważyłam siedzącego na łóżku Sasuke. Wpatrywał się w podłogę pod swoimi nogami, jakby rozmyślał nad czymś. Jakby bił się z myślami.
Chwyciłam mocniej ręcznik, jakby zaraz sam miał ze mnie spaść i wydusiłam z siebie:
- Sasuke? Co ty tutaj robisz?
Nie odpowiedział nic. Po prostu zerwał się jak poparzony i podszedł do mnie. Chwycił za ramiona i przycisnął do ściany, całując namiętnie.
Przez pierwsze sekundy w ogóle nie wiedziałam, co się dzieje. Co powinnam zrobić? Ostatecznie jednak pożądanie zwyciężyło. Kiedy zaczęłam oddawać pocałunki, Sasuke stał się śmielszy ze swoimi pieszczotami.
Zarzuciłam mu ręce na szyję, wplatając palce w jego włosy.
Uwielbiałam jego włosy, od zawsze na zawsze. Były wspaniałe, sama po prostu nie wiem, czemu.
Zjechał dłońmi po moich ramionach, przez talię do pośladków chwytając je władczo. Podniósł mnie, jakbym nie ważyła prawie nic, pozwalając abym oplotła go w pasie nogami.
Wiedziałam, do czego to prowadzi. I wiedziałam, że jeśli miałam się wycofać to właśnie w tej chwili.
Ale jednak tego nie zrobiłam. Nie umiałam się powstrzymać. Nie chciałam.
- Pragnę cię i pożądam- wyszeptał gdzieś pomiędzy naszymi pocałunkami- kocham cię- dodał po chwili.
Te słowa o wszystkim zadecydowały.
- Kocham cię- odpowiedziałam szczerze- kocham.
Rękami osunęłam się na jego tors, po czym pociągnęłam jego koszulkę, aby ją ściągnąć. Aby nie stawiać mnie na ziemi, przycisnął mnie mocniej do ściany, kiedy ściągałam z niego t-shirt. Natychmiast, kiedy tylko wylądował na podłodze, powróciliśmy do całowania.
Nadal miałam na sobie ręcznik. Najwyraźniej pamiętał, jeszcze z czasów naszej młodości, że nie lubiłam, kiedy to mnie rozbierał pierwszą. Czułam się zbyt zażenowana, że ja jestem naga a on jeszcze jest ubrany. Pomimo iż ręcznika nie można było zaliczyć do odzienia, które zakrywałoby wszystko czułam się jak osiem lat wcześniej, kiedy jak już coś robił, to robił to w taki sposób abym to ja była usatysfakcjonowana najbardziej.
Resztę pamiętam jak przez mgłę. Pod ścianą. Komoda, stolik nocny, łóżko.
Dziki seks we wszystkich możliwych miejscach, wszystkich możliwych meblach, na jakich tylko można „to” robić.

Obudziły ją jasne promienie słońca wpadające przez okno, oraz mocny zapach kawy. Nieśmiało otworzyła oczy, mrużąc je z powodu rażących promieni.
- Witaj słońce- usłyszała znajomy głos. Wiedziała, kto to i wiedziała, co się stało. W jednej chwili zaczęła panikować i cieszyć z tego, co między nimi zaszło.
Panikowała, bo wiedziała, że jego uczucia są pewniejsze niż jej. Cieszyła się, bo chciała tego, od kiedy wrócił, z czego zdała sobie sprawę dopiero poprzedniej nocy.
Spojrzała na niego. Siedział na fotelu pod oknem, a na stoliku obok stała taca ze śniadaniem, które dla niej przyniósł oraz mocna kawa, której intensywny zapach tak czuła.
- No cześć- przeciągnęła się jak kotka, uśmiechając się lekko.
- Jak się spało?- spoglądał na nią z cwaniackim uśmiechem. Miała ochotę zapaść się pod ziemie, bo wiedziała co chodzi mu po głowie.
- Nie za dobrze- przewróciła się na bok- prawie w ogóle nie spałam.
- To tak jak ja- wstał z fotela i podszedł do niej- jednak jakoś nie jestem śpiący- pochylił się nad nią i ją pocałował- śniadanie i kawa są na stole- wyprostował się i skierował do drzwi.
- Idziesz gdzieś?- zdziwiła się.
- Rano zawsze trenuje- odpowiedział, po czym zniknął za drzwiami.
Trenuje? Uśmiechnęła się do siebie kładąc na wznak. Czego się spodziewała? Że będzie miał tak umięśnione ciało od słuchania Franka Sinatry?! Uśmiechnęła się do siebie przypominając sobie jak miło było móc dotykać jego nagie i wspaniale zbudowane ciało.
Przestań już tak o nim myśleć, dziewczyno! Skarciła się. Wstała z łóżka i znalazła leżący na podłodze ręcznik, którym od razu się owinęła na wypadek gdyby któraś z dziewczyn miała zamiar wpaść do niej z poranną wizytą. Wyciągnęła z torby bieliznę oraz jakieś świeże ubrania i powędrowała pod prysznic.

Czuła się wspaniale. W końcu się wykąpała, po całej tej drodze, jaką musieli przejechać do Yuuki. Jadła przepyszne śniadanie i popijając je kawą, zastanawiała się, kiedy to Sasuke stał się takim dobrym kucharzem. To był pierwszy raz, kiedy zrobił coś do jedzenia co smakowało… jak jedzenie. Po raz kolejny wzięła łyk kawy. Zimna. I pomimo, że nigdy wcześniej by takiej kawy nie wypiła, teraz w ogóle jej nie przeszkadzało, rozkoszując się jej smakiem. W końcu to Sasuke ją przygotował.
Ubrała się w swoje ulubione, znoszone, jeansy i koszulkę na ramiączkach. Co teraz powinna ze sobą zrobić?
Ze złośliwym uśmiechem na twarzy wyszła z pokoju kierując się w stronę… no właśnie gdzie powinna iść, jeśli chciałaby dojść do siłowni? Jeśli w ogóle tutaj taka jest. Skąd miała pewność, że Sasuke nie postanowił potrenować na dworze w przerażającym ją mrozie?
Mimo to postanowiła zejść najniżej jak się tylko da z zamiarem przeszukania każdego pokoju, wszystko żeby tylko znaleźć Sasuke. No, ale co wtedy? Powie mu cześć i wyjdzie? Wymyśli coś na poczekaniu.
W końcu po długim czasie błądzenia po domu trafiła pod wielkie drzwi, które prowadziły do siłowni. Skąd wiedziała? Zza drzwi dało się słyszeć odgłosy uderzeń o skórzany worek wypełniony najprawdopodobniej piaskiem.
Gdy sięgała do klamki zastygła w bezruchu. Czy na pewno chciała dalej w to brnąć? Po co w ogóle tu przyszła? Dla siebie, to pewne. Ale dlaczego? Czego oczekiwała? Kolejnego spontanicznego seksu? Nie, to nie możliwe. Po prostu chce z nim porozmawiać, że to, co zaszło między nimi zeszłej nocy w ogóle nie powinno mieć miejsca. Że to była pomyłka, której już nie powtórzą.
Wzięła głęboki oddech i nacisnęła na klamkę.
Miała rację trenował przy worku. O mało, co kolana się pod nią nie ugięły, kiedy zobaczyła strużki potu ociekające po jego umięśnionym i nagim torsie.
- Sakura?- zdziwił się widząc ją stojącą w drzwiach.
Bez słowa zamknęła za sobą drzwi i podbiegła do bruneta wskakując na niego, obejmując tym samym nogami w pasie. Zaczęła go namiętnie całować. Zapomniała o pomyłce z poprzedniej nocy. Zapomniała, że to miało się więcej nie powtórzyć.

- Gdyby Karin się o tym dowiedziała, zabiłaby mnie- rzucił żartobliwie Sasuke, kiedy wychodzili z siłowni.
Karin?! Więc coś między nimi jest!
- Dlaczego?- starała się brzmieć naturalnie, na spokojną i opanowaną. W rzeczywistości szargały nią wszelkie negatywne odczucia. Miała ochotę się popłakać, pomimo że nie usłyszała jeszcze odpowiedzi.
- Obiecałem jej, że przez ten wyjazd nie stracę formy.
- Nadal nie rozumiem.
- Nie chciała się zgodzić na ten wyjazd, twierdząc że nie będę ćwiczył- zaczął brunet- ale jak jej obiecałem, że codziennie rano poświęcę dwie godziny na ćwiczenia to zmieniła zdanie.
- A co ona mam do tego?- Sakura była lekko oburzona zachowaniem Karin.
- To mój trener- odpowiedział krótko Uchiha.
- Trener?- spojrzała na niego spod byka- chcesz powiedzieć, że okularnica która panikowała z powodu twojej rany jest twoim trenerem?
- W zasadzie to sam sobie jestem trenerem, ale ona mnie pilnuje, żebym nie wyszedł z wprawy i motywuje mnie psychicznie przed każdą walką- wyjaśnił.
- Aha- rzuciła tylko.

Był dla niej jak narkotyk. Przez osiem lat była na głodzie a teraz, kiedy jej ulubiony drag wrócił do jej życia nie potrafiła się powstrzymać przed kolejnymi jego dawkami. Chciała go i wiedziała, że on też jej chce. Byli od siebie uzależnieni, pragnęli się wzajemnie.
Nie wiedziała czy powinna powiedzieć Hinacie o tym, co między nimi zaszło. Obiecała jej wspierać ją w każdej jej decyzji, a w tej chwili właśnie potrzebowała obiektywnej wypowiedzi. Potrzebowała bezstronności Temari. Ona, jako jedyna nie znała Sasuke wcześniej i ona, jako jedyna najtrzeźwiej myśli w całym ich towarzystwie. Kto inny mógłby jej pomóc? Hinata by ją po prostu wysłuchała i powiedziała: „Będę przy tobie choćby nie wiem co”. Ino i Naruto powiedzieliby: „Idź na całość!”; Shikamaru by o to nie dbał, podobnie z resztą jak Chouji. Jedynie ta blondynka z Suny mogła powiedzieć jej coś co by jej pomogło w podjęciu jakiejkolwiek decyzji.
Było jednak za wcześnie, żeby tak po prostu wejść do nich do sypialni, zbudzić po i tak nieprzespanej nocy i wyprosić Shikamaru z łóżka tylko po to by pogadać z jego żoną. Skierowała się do kuchni. Sama. Sasuke poszedł do swojego pokoju wziąć prysznic.
Ku swojemu zaskoczeniu odkryła, że w kuchni siedzą Temari i Ino.
- O, cóż za miła niespodzianka- uśmiechnęła się z przyjaciółkami i podeszła do ekspresu z kawą. Tym razem potrzebowała gorącej kawy. Takiej, która da jej porządnego kopa kofeiny.
- Ty już nie śpisz?- zdziwiła się Temari- wczoraj siedzieliście do dość późnej godziny.
- Cóż, nie sypiam za długo- usiadła przy stole- a co z wami?- upiła łyk kawy ciesząc się jej smakiem.
- Mnie obudziła moja córka- zaczęła Temari.
- Poranne mdłości- rzuciła Ino kiedy różowłosa skierowała na nią swój wzrok.
- I przyszłaś zwymiotować do kuchni?- spytała sarkastycznie Haruno.
- Nie. Zwymiotowałam w łazience, a że nie mogłam spać przyszłam napić się herbaty- udała oburzoną.
- Wiesz co jest najlepsze na mdłości…- zaczęła Nara. Jednak Sakura jej nie słuchała, wyłączyła się. Nie docierały do niej żadne słowa wypowiadane przez przyjaciółki.
- Przespałam się z Sasuke- rzuciła w końcu.
Obie jak na komendę zamilkły i spojrzały na nią zdziwione.
- Co zrobiłaś?- spytała się Ino, niedowierzając w to, co właśnie usłyszała.
- Przespałam się z Sasuke- powtórzyła wpatrując się w pustą przestrzeń przed sobą- i nie wiem, co mam teraz zrobić?- spoglądała to na Ino to na Temari.
Nastała cisza, którą po chwili przerwała Ino.
- Nie możesz oczekiwać od nas, że powiemy ci, co masz robić- spojrzała na kubek z herbatą- sama musisz podjąć tą decyzję.
Była w szoku. Ino stała się obiektywna.
- Lubię Sasuke- rzuciła Temari- jest bardzo sympatyczny i widać, że mu na tobie zależy. Wiem, że w przeszłości bardzo cię skrzywdził, ale czasem powinniśmy odstawić stare waśnie na bok i zacząć nowe życie. 

0 .:

Prześlij komentarz